Otrzymała rolę w filmie, w którym tata zabija córkę. Kilka lat później zginęła z rąk własnego ojca

Judith Barsi po raz pierwszy wystąpiła przed kamerą, gdy miała zaledwie 5 lat. Od 1983 do 1988 zagrała w 72 reklamach oraz 23 filmach i serialach. Wszyscy wróżyli jej wielką karierę. Pewnego dnia nie pojawiła się na planie filmowym. Historia jej tragicznej śmierci wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi.

Morderstwo Judith Barsi to jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych XX wieku. Młoda gwiazda szybko wspinała się po szczeblach kariery. Nikt nie przypuszczał, że ojciec dziewczynki od lat ją terroryzował. Oto szokująca historia śmierci aktorki, której niedane było dorosnąć.

Zobacz wideo Żory: 40-letni mieszkaniec Rybnika zatrzymany w sprawie brutalnego zabójstwa koleżanki z pracy

Kim była Judith Barsi? Tragiczna historia młodej aktorki

Judith Barsi urodziła się w Los Angeles szóstego czerwca 1978 roku. Jej rodzice trafili do "Miasta Aniołów", emigrując z okupowanych przez sowietów Węgier. Jozsef Barsi i Maria Benko poznali się przypadkiem, w jednym z kalifornijskich barów. Matka Judith od zawsze chciała zostać aktorką, jednak wiedziała, że urodzenie dziecka przekreśli jej szanse na karierę filmową. Z tego powodu Maria już od najmłodszych lat szkoliła swoją córkę, żeby stała się młodą gwiazdą Holywood. Wysiłki matki sprawiły, że dziewczynka, po raz pierwszy stanęła przed kamerą, mając zaledwie pięć lat. Po występach w kilku spotach reklamowych propozycje angażu Judith zaczęły wręcz zalewać rodzinę Barsi. 

W 1984 roku Judith wystąpiła w miniserialu "Fatal Vision", w którym zagrała dziewczynkę zamordowaną przez własnego ojca. Następnie kilkulatka pojawiła się w takich produkcjach jak "Szczęki: Zemsta", "Twilight Zone" czy "Pradawny ląd". Szacuje się, że młoda aktorka zarabiała około 100 tysięcy dolarów rocznie. Ogromne pieniądze i sława, które w krótkim czasie zdobyła Judith nie były jednak powodem do dumy dla jej ojca. Wręcz przeciwnie. Jozsef Barsi właśnie z tego powodu przez wiele lat uważał, że żyje w cieniu swojej maleńkiej córki. 

 

Jak doszło do morderstwa młodej aktorki? Ojciec Judith Barsi przez lata terroryzował dziewczynkę

Jozsef Barsi nie mógł zrozumieć, dlaczego to jego córka, nie on, stała się nagle głównym żywicielem rodziny. W momencie, w którym dziewczynka skończyła pięć lat, mężczyzna z kochającego tatusia przerodził się w agresora, który bezustannie pił i wyżywał się na swojej rodzinie. Jozsef prawie codziennie groził Marii i Judith pobiciem, a nawet morderstwem. Matka dziewczynki wielokrotnie powtarzała, że ma zamiar odejść od mężczyzny. Pewnej nocy, ojciec Judith przyszedł w nocy do łóżeczka córki i zagroził jej, że jeśli odejdzie wraz z Marią, to znajdzie je i zabije.

Groźby przerodziły się w rzeczywistość 25 lipca 1988 roku. Jozsef ponownie udał się do pokoju córki. Gdy zobaczył śpiącą w łóżeczku dziewczynkę, bez wahania wyciągnął broń, wycelował w jej twarz i strzelił. Huk obudził Marię, jednak kobieta także nie miała szans w starciu z agresorem. Przez kolejne kilka dni mężczyzna udawał, że nic się nie stało. Telefony od producentów animacji "Wszystkie psy idą do nieba", zdziwionych nieobecnością dziewczynki, zbywał informacją o rzekomym wyjeździe córki.

O morderstwie dowiedziano się dopiero 27 lipca, gdy jedna z sąsiadek zawiadomiła służby o pożarze w domu Barsi. Wewnątrz budynku odnaleziono ciała Judith, Marii i Jozsefa. Mężczyzna, przed podpaleniem posiadłości, odebrał sobie życie tą samą bronią, której użył, zabijając swoją rodzinę.

 
Więcej o: