Zawody w rzucie młotem Highland Games odbywające się na terenach zamku Geldrop w Holandii zakończyły się tragedią. Jeden z zawodników poślizgnął się przy wypuszczaniu sprzętu, co kompletnie zmieniło kierunek lotu. Rozpędzony, dziesięciokilowy młot przeleciał nad żywopłotem i trafił w głowę 65-letniego przechodnia. Poszkodowany zmarł na miejscu.
Jak donosi Daily Mail, do niefortunnego wypadku doszło ósmego sierpnia podczas zawodów Highland Games. Turniej odbywał się zgodnie z ustalonym harmonogramem, jednak wszystko zmieniło się w ciągu jednej sekundy. Podczas wykonywania rzutu, jeden z zawodników poślizgnął się w jego finalnym etapie. Drobny błąd kompletnie zmienił trajektorię lotu sprzętu. Dziesięciokilowa kula, wraz z przytwierdzonym do niej trzonkiem przeleciała nad żywopłotem i trafiła w głowę przechodzącego za nim 65-latka. Uczestnicy oraz widzowie turnieju rzucili się do pomocy, jednak ani resuscytacja, ani służby ratunkowe nie były w stanie uratować mężczyzny. Poszkodowany zmarł na miejscu.
Niderlandzka policja nadal prowadzi śledztwo w tej sprawie. Określenie sprawcy nie jest do końca tak proste, jak może się wydawać. Otóż według relacji świadków zdarzenia, organizatorzy zawodów zabronili poruszać się po polu, w którym lądowały młoty. Widzowie poruszający się za żywopłotem zostali zapewnieni o swoim bezpieczeństwie. Jak niestety widać, owe obietnice leżały daleko od prawdy. Jeden ze świadków udzielił nieco więcej informacji w wywiadzie z lokalną gazetą:
Zobaczyliśmy jak kula przelatuje nad żywopłotem, a następnie usłyszeliśmy kobiecy krzyk (...) On (poszkodowany) nie był jednym z widzów, więc nie miał szans zauważyć nadlatującego młota