Samochody wyposażone w opcję bezkluczykowego włączania silnika mogą paść ofiarą potencjalnych złodziei. Wszystko przez plagę kradzieży z użyciem metody "na walizkę". To właśnie w ten sposób rabusie zawłaszczyli Lexusa żony Edmunda Kinga — szefa Stowarzyszenia Motoryzacyjnego w Wielkiej Brytanii. Jak ochronić się przed kradzieżą? Wystarczy folia aluminiowa.
Metoda "na walizkę" dotyczy aut, które można odpalić bez konieczności wkładania kluczyka w stacyjkę. Zwykle do kradzieży samochodu potrzeba dwóch złodziei. Pierwszy z nich musi podejść do drzwi i użyć specjalnego urządzenia, które uruchamia leżący w domu kluczyk i przesyła jego sygnał w kierunku pojazdu. W tym momencie drugi rabuś korzysta ze sprzętu wyglądającego jak mała walizka — stąd też wzięła się nazwa tej metody.
Urządzenie przechwytuje emitowany przez kluczyki sygnał i przekazuje go do systemu w samochodzie. W ten sposób złodzieje mogą otworzyć drzwi i odpalić silnik. Auto nie zgaśnie, dopóki sami go nie wyłączą.
Według ankiety Edmunda Kinga opublikowanej przez Daily Mail ponad połowa właścicieli aut z dostępem bezkluczykowym nie korzysta z żadnego zabezpieczenia przed metodą "na walizkę". Jest to o tyle dziwne, że ochrona przed tym typem kradzieży jest banalnie prosta.
Wystarczy, że zawiniesz kluczyki w folię aluminiową i położysz je w miejscu oddalonym od drzwi wejściowych. Inne metody są równie proste. Włożenie kluczyków do metalowego pudełka skuteczne zakłóci wydawany przez nie sygnał. W internecie dostępne są także specjalne etui i pudełka, które zapewniają ten sam efekt.