Początek tej nietypowej interwencji miał miejsce około godziny 1:00, gdy policjanci otrzymali zgłoszenie w sprawie awanturującego się mężczyzny. Opisywany człowiek był ponoć agresywny i zakłócał imprezę innych działkowiczów. Żaden z funkcjonariuszy nie spodziewał się, tego, co stało się po zlokalizowaniu agresora.
Po przybyciu na miejsce mundurowi dopytali się o szczegóły imprezujących działkowiczów. Dzięki otrzymanym informacjom w krótkim czasie funkcjonariuszom udało się zlokalizować awanturującego się mężczyznę. Gdy tylko zbliżyli się do furtki jego działki, 32- latek od razu do niej podbiegł i zaczął się dziwnie zachowywać. Najwięcej podejrzeń wzbudziły jego próby powstrzymania policjantów przed wejściem na posesję. Skąd wzięła się taka postawa? Jak się okazało, mężczyzna hodował na dachu 19 krzaczków konopi indyjskich.
Po zabezpieczeniu roślin sprawą zajęli się dochodzeniowcy. Jak hodowca tłumaczył pochodzenie marihuany? - Mężczyzna początkowo informował, że w zamian za to, że karmił sikorki, te miały przynosić mu ziarenka konopi – przekazała nadkom. Marta Sulowska rzeczniczka Komendy Stołecznej Policji. Zgromadzone dowody były mocno obciążające. Zatrzymany usłyszał zarzut dotyczący nielegalnej uprawy konopi. Grozi mu za to kara pozbawienia wolności do 3 lat. Postępowanie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola.