Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Do śmiertelnego wypadku doszło w sobotę 10 września około godziny 15. Zdarzenie miało miejsce w południowo-zachodniej dzielnicy Melbourne w Australii. Jak przekazuje lokalna policja, dziecko zginęło na miejscu. Zrozpaczona matka próbowała poddać je resuscytacji, jednak było już za późno.
Najprawdopodobniej matka nie zauważyła swojego 21-miesięcznego malucha, który podszedł za tylny zderzak. Jeep, którym kobieta próbowała wyjechać z podjazdu, nie poruszał się z dużą prędkością, jednak zderzenie spowodowało tragiczny wypadek. Matka chłopca od razu wyszła z auta i rozpoczęła reanimację. Niedługo później przyjechała policja oraz karetka. Jak relacjonuje jeden ze świadków zdarzenia, kobieta była w rozsypce. - Nie mogę przestać o tym myśleć, była rozhisteryzowana. Cały czas próbowała reanimować dziecko. Policja musiała siłą odciągnąć ją od ciała
Według oświadczeń policji najprawdopodobniej nikomu w tej sprawie nie zostaną postawione zarzuty. Sytuacja może się jednak zmienić, ponieważ funkcjonariusze nadal wyjaśniają dokładne okoliczności zdarzenia.
Ta sytuacja może być przestrogą dla rodziców, aby nikt więcej nie musiał doświadczyć takiej tragedii. Nawet w najbezpieczniejszych warunkach należy ciągle zwracać uwagę na dzieci. Szczególną ostrożność należy zachować zwłaszcza przy poruszaniu się samochodem. Zanim odpalimy silnik, należy kilka razy upewnić się, czy w pobliżu auta nie znajdują się dzieci.