Pan Sławomir to przedsiębiorca z Suwałk. Od 34 lat prowadzi niewielki warsztat wulkanizacyjny. W 2018 roku przekazał stare i zużyte opony Fundacji Dziedzictwo Suwalszczyzny. 3 lata później otrzymał od urzędników karę w wysokości ponad miliona złotych. O sprawie napisał serwis Moto.pl.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W 2018 roku do pana Sławomira, właściciela małego warsztatu wulkanizacyjnego, zgłosił się przedstawiciel Fundacji Dziedzictwo Suwalszczyzny. Pracownik zaprezentował przedsiębiorcy wizję "proekologicznego, permakulturowego ogrodu na terenie zdewastowanym przez bobry" i poprosił go o przekazanie zużytych opon. Pan Sławomir uznał, że nie będzie to niezgodne z prawem, a cała sprawa nie wzbudziła jego podejrzeń.
Możliwość ponownego wykorzystania opon przewiduje nawet rozporządzenie Ministra Środowiska z 2015 roku. A jednak Inspektorat Środowiska jeszcze przed rozpoczęciem prac w ogrodzie wystawił przedsiębiorcy mandat w wysokości 300 zł. Mimo wsparcia ze strony wójta gminy Suwałki, który wydał decyzję zezwalającą na wykorzystanie opon w ogrodzie, Inspektorat odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO przyznało rację inspektorom. Opony zostały uznane za odpady i w grudniu 2020 roku musiały zostać usunięte i zutylizowane. To jednak nie koniec.
W grudniu 2021 roku pan Sławomir otrzymał karę od Urzędu Marszałkowskiego w wysokości 1 128 604 złotych plus odsetki. Powodem jest składowanie odpadów na prywatnej działce znajdującej się w obszarze chronionym Wigierskiego Parku Narodowego. W tej sprawie postanowił zainterweniować Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw.
- Szkoda wyrządzona środowisku poprzez przekazanie opon fundacji była znikoma lub żadna. Przedsiębiorca działał w dobrej wierze i nie zdawał sobie sprawy, że może to budzić wątpliwości prawne. Zapłacił mandat i zabrał opony. Czy urzędnik podpisujący decyzję o ponad milionowej karze chociaż przez chwilę pomyślał, że rujnuje życie uczciwemu przedsiębiorcy i jego rodzinie? (...) Jeżeli uznamy, że urzędnicy mogą nakładać milionowe kary w oderwaniu od zdrowego rozsądku i bez żadnych proporcji co do wagi przewinienia, to następni w kolejce do ukarania powinni być rolnicy powszechnie wykorzystujący opony do umacniania pryzm kiszonkowych, żeglarze wykorzystujący opony jako odbojniki, właściciele działek, którzy z opon zrobili sobie kwietniki, piaskownice, huśtawki czy urządzili tory gokartowe. - skomentował Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Przedsiębiorca z Suwałk zaskarżył decyzję SKO. 12 października w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Białymstoku ma odbyć się rozprawa.