18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę

16-letnia Kornelia ofiarą zazdrosnej przyjaciółki. Jeszcze żyła, gdy ją zakopywali

Zaledwie 16-letnia Kornelia w lutym 2020 roku padła ofiarą brutalnego podstępu, której inicjatorką była jej przyjaciółka, Martyna S. działającą z Patrykiem B., swoim partnerem. Brutalne morderstwo i skrupulatnie uknuty plan działania zszokowały wielu. Dwa lata po zbrodni zabójcy zostali skazani na 25 lat więzienia.

Rzekoma konkurencja, szczegółowy plan, wykopany grób, wiatrówka - wszystkie te fakty doprowadziły do śmierci 16-letniej Kornelii, która zaufała swojej przyjaciółce. Efektem brutalnego morderstwa był proces, który dobiegł końca dopiero w czerwcu 2022 roku.

Zobacz wideo Czy wiesz, co zrobić, gdy zaginie ktoś bliski?

Góra Kalwaria. Kornelia zaufała Martynie S. 16-latka zaplanowała zabójstwo rówieśniczki

Jesienią 2019 roku w Zespole Szkół Zawodowych w Górze Kalwarii Kornelia poznała się z Martyną S., która uważała, że jej przyszła ofiara jest osobą "popularną". Jako że wspólnie ze swoim o dziewięć lat starszym partnerem - Patrykiem, planowała rozpocząć własny biznes, uważała 16-latkę za swoją konkurencję. Całość została skrupulatnie zaplanowana - para miała "zwabić nastolatkę do Konstancina-Jeziorny, wykopać dół, zastrzelić ją i zakopać" - napisał w akcie oskarżenia prokurator.

Jak wynika z ustaleń śledczych, pierwsze działania w kierunku realizacji celu wykonał Patryk B., który wykopał dół w lesie przy rezerwacie Łęgi Oborskie. Następnie poprosił znajomego, któremu zapłacił 50 złotych, aby przywiózł na miejsce ofiarę i swoją partnerkę. Koleżanki spotkały się przed kościołem w Piasecznie i rzekomo miały udać się na świętowanie 17. urodzin Martyny, które wypadały 12 lutego.

11 lutego 2020 roku około godziny 18:30 znajomi udali się do lasu, gdzie docelowo mieli pić alkohol i strzelać z wiatrówki, którą zakupił Patryk B. Oskarżony miał wymierzyć do ofiary i oddać strzał, ale broń nie wypaliła. Wówczas mężczyzna, po uprzedniej zgodzie Kornelii, chciał sprawdzić, czy ta umie się bronić. Zaczął ją dusić, na skutek czego upadła na ziemię. Wówczas do akcji wkroczyła Martyna S., która naładowała wiatrówkę śrutem i oddała trzy strzały w głowę ofiary.

Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Chcąc zatuszować ślady, sprawcy wrzucili Kornelię do dołu i zakopali, natomiast jej rzeczy porozrzucali w okolicy. Późniejsza sekcja zwłok wykazała, że po oddaniu strzałów nastolatka wciąż żyła, dlatego Patryk B. miał dwukrotnie uderzyć ją łopatą w głowę. Przed zniszczeniem jej telefonu komórkowego, odpowiedzieli na serię nieodebranych połączeń od jej chłopaka i wysłali mu wiadomość o treści: "Z nami koniec". Około godziny 21:00 para była widziana przed apteką, gdzie Martyna opatrywała Patrykowi krwawiącą dłoń.

26 kwietnia 2020 roku, a więc 2,5 miesiąca po dokonaniu zbrodni, udało się odnaleźć ciało Kornelii. Oględziny i sekcja zwłok wykazały, że zarówno strzały z wiatrówki, jak i uderzenia łopatą nie mogły zagrozić jej życiu, a co najwyżej doprowadzić do utraty przytomności. Jako bezpośrednią przyczynę zgonu wskazano "uduszenie gwałtowne", wywołane przedostaniem się do dróg oddechowych ziemi z przygotowanego dla niej przez zabójców grobu.

Identyczna kara dla zabójców. Martyna S. przepraszała - ale nikt jej nie uwierzył

Patryk B. już w kwietniu 2020 roku usłyszał zarzut zabójstwa i od tamtego czasu przebywał w izolacji. Martyna S. z kolei miała dokonać zarzucanego jej czynu na trzy godziny przed ukończeniem 17. roku życia i przez kilka miesięcy przebywała w schronisku dla nieletnich.

Na początku czerwca 2022 roku dobiegł końca proces w tej sprawie, który toczył się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Obrona Martyny S. miała próbować przekonywać, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, aby brała udział w zabójstwie. Przedstawiciele Patryka B. twierdzili natomiast, że kilkakrotnie zmieniał on zeznania, ponieważ chciał bronić swoją dziewczynę.

Prokurator i pełnomocnik zamordowanej nastolatki żądali wystosowania najsurowszego wymiaru kary - dożywocia dla Patryka B. i 25 lat więzienia dla Martyny S., która w chwili popełnienia przestępstwa była niepełnoletnia. W jej przypadku sędzia Janusz Zalewski przystał na ten wniosek i skazał oboje oskarżonych na 25 lat pozbawienia wolności.

W uzasadnieniu wyroku sędzia tłumaczył, że Patryk i Martyna działali z pełną premedytacją. - Kierowała nimi chęć wyeliminowania wyimaginowanej konkurencji w handlu narkotykami. Także tłumaczenie Patryka, że zrobił to, bo kochał Martynę i obawiał się rozpadu związku, zasługuje na szczególną dezaprobatę. Miłość do drugiej osoby nie może być żadnym usprawiedliwieniem - wyjaśnił Zalewski.

Rodzice zdumieni zachowaniem zabójców

Podczas jednej z rozpraw Martyna S. pokusiła się o przeprosiny, chcąc w ten sposób przynajmniej częściowo wyrazić skruchę. Sąd nie uwierzył jednak w jej intencje. - Zdaniem sądu przeproszenie nie ma charakteru rzeczywistego. Rację mają rodzice, że przepraszając ich, nawet nie skierowała wzroku w ich stronę, przepraszając de facto sąd, a nie osoby najbliższe dla zmarłej - powiedział sędzia.

Już po usłyszeniu wyroku dla zabójców, rodzice Kornelii otwarcie przyznali, że nie dopatrzyli się u Martyny i Patryka jakiejkolwiek skruchy. - Oni zachowywali się tak, jakby byli nieobecni na sali sądowej. W naszym odczuciu wszystko zostało perfidnie zaplanowane i zrealizowane. Moja córka leży w grobie. Za piętnaście lat nie wstanie z tego grobu. Nigdy - mówiła matka zamordowanej.

Więcej o: