W 1961 roku w tajemniczych okolicznościach zaginął Michael Rockefeller. 23-latek miał w przyszłości odziedziczyć gigantyczną fortunę, ale Michael, mimo bogactwa i zapewnionej przyszłości, zdobył wyższe wykształcenie, a studia ukończył z jednym z najlepszych wyników. Młodego mężczyznę fascynowała antropologia, dlatego postanowił zbadać plemię Dani zamieszkujące Papuę-Nową Gwineę. Jak się okazało, to była jego ostatnia wyprawa.
Michael Clark Rockefeller urodził się 18 maja 1938 roku jako syn gubernatora Nowego Jorku i byłego wiceprezydenta USA Nelsona Rockefellera oraz wnuk amerykańskiego finansisty - Johna D. Rockefellera Jr. i prawnuk współzałożyciela Standard Oil - Johna D. Rockefellera. Z wyróżnieniem ukończył studia historyczne i ekonomiczne na Uniwersytecie Harvarda, natomiast w 1960 roku przez sześć miesięcy był szeregowcem w amerykańskiej armii.
Następnie udał się na ekspedycję do Nowej Gwinei Holenderskiej (była to holenderska posiadłość kolonialna, obecnie część ta nazywana jest Papuą i jest prowincją Indonezji), gdzie jego celem było zbadanie plemienia Dani. W trakcie wyprawy, wspólnie z przyjacielem, na krótko opuścili tę część wyspy, aby zbadać plemię Asmat - zamieszkujące obecną Papuę-Nową Gwineę.
Papua i Papua-Nowa Gwinea fot. Google Maps
Przez kilka miesięcy, razem z holenderskim antropologiem Rene Wasingiem, podróżowali po terenach zamieszkanych przez plemię Asmat. 17 listopada 1961 roku mężczyźni podjęli decyzję o powrocie na drugą część wyspy. Płynęli w stronę Wybrzeża Kazuarin, a ich podróż nie była zbyt spokojna. Wzburzone fale sprawiły, że ich katamaran został wywrócony, gdy znajdowali się około sześciu kilometrów od brzegu. Płynący z antropologami przewodnicy dopłynęli do brzegu, a Michael i Rene spędzili dwa dni trzymając się statku. Po dwóch dniach dryfowania oddalili się o 20 kilometrów od lądu. Przewodnicy, mimo zapewnień, nadal nie nadchodzili z pomocą. Michael postanowił więc, że dopłynie na wyspę wpław. Do pomysłu dołączył także Wassing.
Po kilkudziesięciu minutach pływania Rockefeller zniknął z pola widzenia Wassinga. Holender został wyłowiony przez dawną załogę dopiero następnego dnia. Michaela, mimo poszukiwań, nie udało się znaleźć. Oficjalnie 23-latek został uznany za zmarłego w 1964 roku - po trzech latach od zaginięcia.
Przeczytaj więcej ciekawych historii na stronie głównej Gazeta.pl.
Pierwsze dwie z oficjalnie postawionych hipotez dotyczących śmierci Rockefellera zakładały, że 23-latek mógł utonąć w trakcie próby dopłynięcia do brzegu lub zostać zaatakowany przez rekina lub krokodyla słodkowodnego. Jako że w latach 60. XX wieku na niektórych obszarach Asmat wciąż dokonywano polowań na ludzi i do codzienności należały akty kanibalizmu - niektórzy twierdzili, że Michael mógł zostać zabity i zjedzony przez członków plemienia z wioski w Otsjanep.
Kolejną próbę rozwikłania zagadki zniknięcia Rockefellera podjął dziennikarz Milt Machlin, który w 1969 roku udał się do Papui-Nowej Gwinei w celu zbadania sprawy. Nie przyjmował on hipotezy, zgodnie z którą Michael miał żyć jako jeniec lub postać podobna do Kurtza z powieści Josepha Conrada pt. "Jądro ciemności". Dziennikarz ustalił, że w 1958 roku zabitych zostało kilku przywódców wioski Otsjanep, do której Rockefeller mógłby dotrzeć, gdyby dopłynął do brzegu. Zaznaczył przy tym, że 23-latek mógł zostać wówczas zaatakowany przez tubylców, a Michael stał się nieumyślną ofiarą wewnętrznych sporów. Jego wyjazd nie przyniósł jednak żadnych dowodów w sprawie.
Kolejna próba dojścia do prawdy została opisana w książce Paula Tooheya pt.: "Rocky Goest West". W 1979 roku matka Rockefellera wynajęła prywatnego detektywa, którego zadaniem było rozwiązanie zagadki zniknięcia jej syna. Po dopłynięciu na wyspę odnalazł plemię, które było badane przez 23-latka. Miał też dokonać targu - zamienił silnik łodzi na trzy czaszki, które według członków plemienia, należały do jedynych białych mężczyzn, których kiedykolwiek zabili.
Detektyw miał przekazać czaszki rodzinie zmarłego twierdząc, że jedna z nich należy do Rockefellera. Jego bliscy nigdy nie wypowiedzieli się jednak na ten temat. W programie "Vanishings" na antenie History Channel zaprezentowano dowody na to, że matka Michaela - po powrocie detektywa z wyspy - zapłaciła śledczemu 250 tysięcy dolarów, co miało być ostatecznym dowodem na to, że jej syn został zabity przez plemię.
W 2014 roku reporter National Geographic Carl Hoffman opublikował książkę pt.: "Savage Harvest: A Tale of Cannibals, Colonialism, and Michael Rockefeller's Tragic Quest for Primitive Art". Opisał w niej szereg badań, które dotyczyły tajemniczego zniknięcia Rockefellera i jego domniemanej śmierci. Sam odbył wiele podróży do Otsjanep, gdzie, podszywając się pod dziennikarza dokumentującego kulturę ludu Asmat, próbował zyskać potrzebne mu informacje. Jego tłumacz podsłuchał jednego z członków plemienia, który zakazał pozostałym rozmawiania o amerykańskim turyście, który tam zginął.
Tłumacz za namową Hoffmana zapytał później, o jakim mężczyźnie mowa. W odpowiedzi usłyszeli, że chodzi o Michaela Rockefellera. Dowiedzieli się też, że na wyspie powszechnie uznaje się, że lud Asmatów z Otsjanep zabił białego człowieka, ale nikt nie chce o tym mówić w obawie przed represjami. Dodatkowo potwierdziło się, że śmierć młodego mężczyzny była sama w sobie odwetem wynikającym z krwawych walk pomiędzy dwoma plemionami Asmatów, do których doszło w 1957 roku.
Zdobyte informacje pozwoliły dojść do wniosków, że Michael dopłynął do wyspy, na której następnie został zabity. Członkowie plemienia mieli odciąć mu głowę i rozciąć czaszkę, aby zjeść mózg. Następnie ugotowali i zjedli resztę mięsa. Jego kości udowe zamieniono w sztylety, a piszczele we włócznie do łowienia. W krwi 23-latka członkowie plemienia mieli się zanurzać, a następnie wykonywać rytualne tańce.