Miał odziedziczyć wielką fortunę. W chwili tragicznej śmierci miał tylko 23 lata

Śmierć zaledwie 23-letniego Michaela Rockefellera na wyspie Papua-Nowa Gwinea przez długi czas była owiana tajemnicą. Stawiano szereg hipotez - mógł paść ofiarą rekina lub krokodyla, ale także zakładano, że został zabity i zjedzony przez tubylców. Po wielu latach zagadka wciąż nie została dostatecznie wyjaśniona.

W 1961 roku w tajemniczych okolicznościach zaginął Michael Rockefeller. 23-latek miał w przyszłości odziedziczyć gigantyczną fortunę, ale Michael, mimo bogactwa i zapewnionej przyszłości, zdobył wyższe wykształcenie, a studia ukończył z jednym z najlepszych wyników. Młodego mężczyznę fascynowała antropologia, dlatego postanowił zbadać plemię Dani zamieszkujące Papuę-Nową Gwineę. Jak się okazało, to była jego ostatnia wyprawa

Zobacz wideo Czy wiesz, co zrobić, gdy zaginie ktoś bliski?

Michael Rockefeller miał zapewnioną przyszłość. Miał odziedziczyć gigantyczną fortunę

Michael Clark Rockefeller urodził się 18 maja 1938 roku jako syn gubernatora Nowego Jorku i byłego wiceprezydenta USA Nelsona Rockefellera oraz wnuk amerykańskiego finansisty - Johna D. Rockefellera Jr. i prawnuk współzałożyciela Standard Oil - Johna D. Rockefellera. Z wyróżnieniem ukończył studia historyczne i ekonomiczne na Uniwersytecie Harvarda, natomiast w 1960 roku przez sześć miesięcy był szeregowcem w amerykańskiej armii.

Następnie udał się na ekspedycję do Nowej Gwinei Holenderskiej (była to holenderska posiadłość kolonialna, obecnie część ta nazywana jest Papuą i jest prowincją Indonezji), gdzie jego celem było zbadanie plemienia Dani. W trakcie wyprawy, wspólnie z przyjacielem, na krótko opuścili tę część wyspy, aby zbadać plemię Asmat - zamieszkujące obecną Papuę-Nową Gwineę.

Papua i Papua-Nowa GwineaPapua i Papua-Nowa Gwinea fot. Google Maps

Przez kilka miesięcy, razem z holenderskim antropologiem Rene Wasingiem, podróżowali po terenach zamieszkanych przez plemię Asmat. 17 listopada 1961 roku mężczyźni podjęli decyzję o powrocie na drugą część wyspy. Płynęli w stronę Wybrzeża Kazuarin, a ich podróż nie była zbyt spokojna. Wzburzone fale sprawiły, że ich katamaran został wywrócony, gdy znajdowali się około sześciu kilometrów od brzegu. Płynący z antropologami przewodnicy dopłynęli do brzegu, a Michael i Rene spędzili dwa dni trzymając się statku. Po dwóch dniach dryfowania oddalili się o 20 kilometrów od lądu. Przewodnicy, mimo zapewnień, nadal nie nadchodzili z pomocą. Michael postanowił więc, że dopłynie na wyspę wpław. Do pomysłu dołączył także Wassing. 

Po kilkudziesięciu minutach pływania Rockefeller zniknął z pola widzenia Wassinga. Holender został wyłowiony przez dawną załogę dopiero następnego dnia. Michaela, mimo poszukiwań, nie udało się znaleźć. Oficjalnie 23-latek został uznany za zmarłego w 1964 roku - po trzech latach od zaginięcia. 

Przeczytaj więcej ciekawych historii na stronie głównej Gazeta.pl.

Hipotezy i prywatne śledztwa ws. zaginięcia Michaela Rockefellera

Pierwsze dwie z oficjalnie postawionych hipotez dotyczących śmierci Rockefellera zakładały, że 23-latek mógł utonąć w trakcie próby dopłynięcia do brzegu lub zostać zaatakowany przez rekina lub krokodyla słodkowodnego. Jako że w latach 60. XX wieku na niektórych obszarach Asmat wciąż dokonywano polowań na ludzi i do codzienności należały akty kanibalizmu - niektórzy twierdzili, że Michael mógł zostać zabity i zjedzony przez członków plemienia z wioski w Otsjanep.

Kolejną próbę rozwikłania zagadki zniknięcia Rockefellera podjął dziennikarz Milt Machlin, który w 1969 roku udał się do Papui-Nowej Gwinei w celu zbadania sprawy. Nie przyjmował on hipotezy, zgodnie z którą Michael miał żyć jako jeniec lub postać podobna do Kurtza z powieści Josepha Conrada pt. "Jądro ciemności". Dziennikarz ustalił, że w 1958 roku zabitych zostało kilku przywódców wioski Otsjanep, do której Rockefeller mógłby dotrzeć, gdyby dopłynął do brzegu. Zaznaczył przy tym, że 23-latek mógł zostać wówczas zaatakowany przez tubylców, a Michael stał się nieumyślną ofiarą wewnętrznych sporów. Jego wyjazd nie przyniósł jednak żadnych dowodów w sprawie. 

Kolejna próba dojścia do prawdy została opisana w książce Paula Tooheya pt.: "Rocky Goest West". W 1979 roku matka Rockefellera wynajęła prywatnego detektywa, którego zadaniem było rozwiązanie zagadki zniknięcia jej syna. Po dopłynięciu na wyspę odnalazł plemię, które było badane przez 23-latka. Miał też dokonać targu - zamienił silnik łodzi na trzy czaszki, które według członków plemienia, należały do jedynych białych mężczyzn, których kiedykolwiek zabili.

Detektyw miał przekazać czaszki rodzinie zmarłego twierdząc, że jedna z nich należy do Rockefellera. Jego bliscy nigdy nie wypowiedzieli się jednak na ten temat. W programie "Vanishings" na antenie History Channel zaprezentowano dowody na to, że matka Michaela - po powrocie detektywa z wyspy - zapłaciła śledczemu 250 tysięcy dolarów, co miało być ostatecznym dowodem na to, że jej syn został zabity przez plemię.

 

Krwawe szczegóły śmierci Rockefellera

W 2014 roku reporter National Geographic Carl Hoffman opublikował książkę pt.: "Savage Harvest: A Tale of Cannibals, Colonialism, and Michael Rockefeller's Tragic Quest for Primitive Art". Opisał w niej szereg badań, które dotyczyły tajemniczego zniknięcia Rockefellera i jego domniemanej śmierci. Sam odbył wiele podróży do Otsjanep, gdzie, podszywając się pod dziennikarza dokumentującego kulturę ludu Asmat, próbował zyskać potrzebne mu informacje. Jego tłumacz podsłuchał jednego z członków plemienia, który zakazał pozostałym rozmawiania o amerykańskim turyście, który tam zginął.

Tłumacz za namową Hoffmana zapytał później, o jakim mężczyźnie mowa. W odpowiedzi usłyszeli, że chodzi o Michaela Rockefellera. Dowiedzieli się też, że na wyspie powszechnie uznaje się, że lud Asmatów z Otsjanep zabił białego człowieka, ale nikt nie chce o tym mówić w obawie przed represjami. Dodatkowo potwierdziło się, że śmierć młodego mężczyzny była sama w sobie odwetem wynikającym z krwawych walk pomiędzy dwoma plemionami Asmatów, do których doszło w 1957 roku.

Zdobyte informacje pozwoliły dojść do wniosków, że Michael dopłynął do wyspy, na której następnie został zabity. Członkowie plemienia mieli odciąć mu głowę i rozciąć czaszkę, aby zjeść mózg. Następnie ugotowali i zjedli resztę mięsa. Jego kości udowe zamieniono w sztylety, a piszczele we włócznie do łowienia. W krwi 23-latka członkowie plemienia mieli się zanurzać, a następnie wykonywać rytualne tańce.

Więcej o: