Temperatura spada, za oknem robi się coraz chłodniej, pojawia się pierwszy śnieg i pierwsze memy na ten temat, a radio zaczyna grać świąteczne przeboje. To znak, że nadchodzi zima. W tym roku nie będzie łatwo. Na szczęście istnieją alternatywy. Gruby koc, sweter i kubek gorącej herbaty pozwolą jakoś przetrwać. Do czasu, aż przyjdzie pierwszy rachunek za ogrzewanie.
Więcej podobnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Zimno za oknem, a kaloryfer nie grzeje? Zawsze można zacząć dzwonić do spółdzielni. Chwila rozmowy podniesie ciśnienie i od razu zrobi się cieplej.
Ciepły sweter, gruba czapka czy siedem warstw odzieży to dla wielu osób jedyne wyjście. Szczególnie teraz, gdy rosną opłaty. Zmarzluchy nie mają łatwo. Nawet w domu muszą siedzieć w kocu i swetrze… Na samą myśl o przyszłym rachunku kaloryfery zakręcają się same.
Przykręcenie kaloryfera to dla wielu jedyne wyjście. Powodem nie jest tylko chęć oszczędzenia na rachunkach. Często to konieczność. Szczególnie gdy ktoś mieszka w domu i jest zmuszony do ogrzewania węglem.
Z wiekiem wiele się zmienia. W dzieciństwie nienawiścią darzyliśmy czapki, szaliki, rękawiczki, swetry i kalesony. Dzisiaj sami chętnie w nie wskakujemy. Im grubszy sweter, tym lepiej.
Gdy za oknem pojawia się pierwszy śnieg, w głowie zaczynają od razu grać świąteczne przeboje. Nie tylko w głowie – stacje radiowe czy sklepy zaczynają umilać okres przedświąteczny hitami. Nic dziwnego, Mariah Carey czy Wham to absolutny klasyk, który u wielu wywołuje poważne zdenerwowanie.