Były jak ogień i woda. Introwertyczka Greta Garbo i Marlena Dietrich, która była duszą każdego towarzystwa. Wokół obu narosło wiele legend i nie do końca potwierdzonych opowieści tak jak ta o ich płomiennym romansie. Czy Garbo i Dietrich łączyło coś więcej niż praca?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Greta Garbo i Marlena Dietrich to dwie amerykańskie aktorki, które odniosły oszałamiający sukces w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Obie gwiazdy przyczyniły się do rozwoju złotego wieku Hollywood. Do dziś pozostają ważną częścią filmowej historii i uznawane są za legendy kina.
Garbo była ucieleśnieniem piękna i wdzięku, zaś Marlenie Dietrich przypięto etykietkę femme fatale i kobiety - wampa. Największe gwiazdy przedwojennego kina dobrze się znały z planu filmowego. Czy łączyła je tylko praca?
Greta Garbo uznawana była jedną z najbardziej tajemniczych gwiazd kina. Diva nie udzielała wywiadów i nie rozdawała autografów. Aktorka zakończyła swoją oszałamiającą karierę nagle, w wieku 36 lat. Spowodowało to falę insynuacji i domysłów na temat jej prywatnego życia.
Pochodząca ze Szwecji Garbo osiągnęła sukces, zanim skończyła 20 lat. W połowie lat 20. ubiegłego wieku upomniało się o nią Hollywood, gdzie została jedną z najlepiej zarabiających aktorek.
Gwiazda nim trafiła do USA, zagrała w Niemczech w filmie "Zatracona ulica". Wówczas na planie spotkała młodziutką Marlene Dietrich, która dopiero aspirowała do wielkiej kariery. Podobno to właśnie wtedy doszło do płomiennego romansu między obiema paniami. Jednak zarówno historycy, jak i badacze nie mają pewności czy ta historia jest prawdziwa. Garbo bowiem jak ognia unikała ujawniania szczegółów swoich miłosnych relacji, zwłaszcza tych homoseksualnych.