Ludzie odwiedzający położony nieopodal Warszawy Bromierzyk czują podobno dziwny niepokój. Odrealniona atmosfera tego miejsca sprzyja dziwnym zanikom pamięci i wrażeniem bycia obserwowanym. Mało kto odważyłby się odwiedzić to miejsce nocą. Co wiemy o "najbardziej nawiedzonej wsi" w Polsce?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wieś Bromierzyk tak naprawdę już nie istnieje. Jednak miejsce to, jak większość miejscowości uchodzących za "nawiedzone", ma swoją mroczną historię. Legend o samej wsi jest wiele, jedne bardziej, inne mniej prawdopodobne.
Jedna z nich mówi o tym, jak pewnego dnia wszystkim mieszkańcom nakazano opuścić domy i udać się w stronę Warszawy, ponieważ tereny były atakowane przez oddziały sowieckie wkraczające na tereny Polski. Ludność odmówiła opuszczenia swoich gospodarstw. Wszyscy zostali zabici lub schwytani przez wroga. Stara legenda mówi, że tuż po tym wydarzeniu w tym miejscu zaczęły się dziać dziwne rzeczy.
Zdaniem wielu świadków w lesie regularnie pojawiają się białe postacie, a zaraz po wjeździe do wsi samochodem silniki gasną i nie można już nie odpalić.
Bromierzyk jest naprawdę przerażającym miejscem, a odwiedzający je ludzie zachowują się tu podobno bardzo dziwnie. Podobno idąc tam po zmroku, można usłyszeć wyraźne rozmowy, mimo iż wieś jest dziś opuszczona.
Według innej legendy Bromierzyk jest nawiedzony przez ducha dziewczyny, która została tam zamordowana wiele lat temu. Zrozpaczeni rodzice wybudowali małą kapliczkę, która miała upamiętniać straszną śmierć ich dziecka. W środku zawiedli zdjęcie córki. Mit głosi, że kobieta widoczna na zdjęciu każdego roku coraz bardziej się starzeje.