Miał pomagać w sprzątaniu domu, a inwigilował i udostępniał zdjęcia w internecie. Odkurzacz Roomba nagrał kobietę, która korzystała z toalety. Wykonał kilkanaście fotografii, które następnie zostały umieszczone na portalach społecznościowych. Wykorzystywał do tego wbudowane czujniki i kamerę. Jak na sytuację zareagował producent? Sprawa nie jest wcale taka oczywista.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Robot sprzątający, który sfotografował kobietę korzystającą z toalety i udostępnił jej zdjęcia w internecie był wyprodukowany przed firmę iRobot. Sprawę nagłośniła dziennikarka MIT Technology Review, która skontaktowała się z firmą iRobot. Odpowiedź producentów zaskakuje. Okazuje się, że robienie zdjęć przez odkurzacz nie jest przypadkowe, czy błędne, a celowe.
Odkurzacz Roomba przesyłał zebrane dane, a więc fotografie i nagrania, do firmy Scale Al za pomocą iRobot. Scale Al to firma, która zajmuje się opracowywaniem materiałów tego typu, czyli adnotacją danych. Ma to służyć do szkolenia sztucznej inteligencji. Zdjęcia kobiety z toalety pojawiły się m.in. na grupach na Facebooku, czy Discordzie. Jednak fotografii było dużo więcej. Przedstawiały one właścicieli sprzętów w czynnościach życia codziennego.
Najciekawszym aspektem tej sytuacji jest to, że podobno właściciele odkurzaczy wiedzieli, że robot Roomba będzie przesyłał dane, m.in. w postaci zdjęć i wideo. Użytkownicy brali udział w teście, który zakładał pobieranie i przesyłanie informacji przez odkurzacz do firmy Scale Al. Osoby podpisały zgodę na rejestrowanie danych w taki sposób. Jednak iRobot nie zgodziło się na prośbę MIT Technology Review na zapoznanie się z umową lub rozmowę na ten temat z osobami, które brały udział w testowaniu odkurzacza. Podobno odkurzacz miał zapalać diodę, która informowała o rozpoczęciu zbierania danych, a użytkownicy mieli zachować ostrożność podczas uruchamiania sprzętu.
Wszystkie informacje zostały przekazywane mailowo przez rzecznika firmy iRobot — Jamesa Baussmanna. Szczegóły tutaj.