W Bożonarodzeniowy poranek 28-letni Jake i 25-letnia Cindy wraz z dziećmi przemierzali Australię. Rodzina wyjechała z Northam, aby spotkać się ze swoją rodziną w Kondinin. Bliscy nigdy więcej nie zobaczą dwójki z nich. Z tragedii, która wydarzyła się po drodze cało wyszło dwóch chłopców i dziewczynka. Przez 55 godzin tkwili we wraku samochodu, czekając na pomoc.
Ostatnią osobą, która widziała małżeństwo był pracownik stacji benzynowej. Jak podaje ABC, mężczyzna zeznał, że ojciec trójki dzieci "wyglądał na zmęczonego". Dodał, że około pierwszej w nocy rodzina zatrzymała się, aby kupić coś do jedzenia. Później odjechali w kierunku Kondinin.
Pięcioletnia dziewczynka zachowała zimną krew. Wypięła samodzielnie najmłodszego 2-letniego brata z fotelika, jednak nie zdołała wezwać pomocy. Niepokojąca się rodzina, do której nie przyjechali goście, zgłosiła zaginięcie na policji, a także opublikowała post na Facebooku, celem skontaktowania się z bliskimi, którzy nie dawali znaku życia. W ten sposób odnaleziono rodzinę, jednak dopiero po 55 godzinach od tragedii. Jak podaje Sky News, dzieci zostały zatrzaśnięte we wraku, w związku z tym były zmuszone przebywać wraz z ciałami swoich rodziców.
Celem zbadania stanu zdrowia trójki ocalałych, zostali przetransportowani do szpitala w Perth. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Przyczyny tragedii na ten moment nie są znane, ale wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek. Z informacji zamieszczonych na twitterze wynika, że rodzinie zostało do przejechania zaledwie 10 km do celu.