Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych
W chwili śmierci Danuta Orzechowska miała 41 lat i pracowała w TVP jako montażystka, a także sprawdzała i zatwierdzała materiały przygotowywane dla stacji. Była bardzo sumienna i oddana pracy, dlatego gdy 19 lutego 1980 roku się w niej nie pojawiła, współpracownicy zaczęli się niepokoić. Wykonali telefon do córki Orzechowskiej, z którą mieszkała. Kiedy powiedziała, że nie wie, co się stało z matką, były mąż kobiety złożył zawiadomienie o zaginięciu.
Danuta Orzechowska była przez 17 lat związana z Jerzym Orzechowskim, z którym doczekała się córki Katarzyny. Jednak małżeństwo w 1976 roku rozpadło się, jak mężczyzna później tłumaczył przez trudny charakter 41-latki. Wypominała mężowi, że zarabia więcej od niego, a pracę stawiała ponad rodzinę. Orzechowski wyprowadził się zatem i wkrótce ułożył sobie życie u boku nowej partnerki, a Danuta została w warszawskiej kamienicy przy ul. Nowakowskiego z córką i sublokatorem Romanem. Relacje byłych małżonków mimo rozwodu pozostawały poprawne ze względu na Katarzynę.
19 lutego 1980 roku zaniepokojeni współpracownicy próbowali się dowiedzieć, czemu Danuta nie stawiła się w pracy. 18-letnia córka, która odebrała wówczas telefon, stwierdziła, że nie wie gdzie jest matka i powiadomiła o całej sytuacji ojca. Jerzy postanowił zgłosić zaginięcie byłej żony na milicję.
Następnego dnia przy Jeziorku Czerniakowskim doszło do makabrycznego odkrycia. Dwóch robotników wyłowiło owinięty w gazetę garnek. Gdy go otworzyli, w środku znaleźli odciętą kobiecą głowę. Od razu wezwali milicję, która szybko ustaliła, że należy ona do Danuty Orzechowskiej. Pierwszą osobą, na którą padły podejrzenia był Jerzy Orzechowski. Cztery dni później milicja została wezwana na Dworzec Centralny z uwagi na fetor wydobywający się z szafki bagażowej. Odnaleziono w nich walizkę z rozczłonkowanym kobiecym ciałem oraz torbę podręczną, w której znajdowały się poćwiartowane nogi oraz bukiet kwiatów z żonkila, tulipana i frezji. Po przeprowadzaniu identyfikacji potwierdzono, że jest to ciało Orzechowskiej.
Po przesłuchaniu Jerzego Orzechowskiego mężczyzna dość szybko został wykreślony z listy podejrzanych o zabójstwo pracownicy TVP. Kolejny na liście był Roman, który mieszkał z ofiarą, jednak tego dnia, w którym zostało popełnione mordestwo, przebywał w delegacji. Milicja zaczęła więc podejrzewać, że mają do czynienia z seryjnym mordercą. W związku z tym zdecydowano o pokazaniu walizek oraz wydaniu komunikatu w telewizji:
19 lutego wyszła z domu i nie dotarła do pracy Danuta Orzechowska. Zwłoki kobiety zostały znalezione w walizce i torbie podróżnej. Jeżeli ktoś widział 19 lub 20 lutego kogoś z taką walizką i torbą, proszony jest o kontakt z komendą.
Wtedy nastąpił przełom w sprawie. Na milicję zgłosiła się sąsiadka ofiary Irena Podlaska. Według zeznań kobiety walizkę w tym kolorze posiadała Katarzyna Orzechowska. Funkcjonariusze na początku nie byli przekonani, że może mieć to coś wspólnego ze sprawą, ale doprowadzili do konfrontacji kobiet. Córka Orzechowskiej w pierwszej chwili wypierała się, że w dniu zabójstwa matki mijała się z sąsiadką. Milicja przeprowadziła zatem ponowną rewizję mieszkania. Wtedy na tapecie odkryto plamy krwi, które ktoś próbował zmyć, zauważono brakujący garnek oraz zabezpieczono siekierę, sznurek i taśmę.
Katarzyna została aresztowana w mieszkaniu ówczesnego chłopaka. Dopiero wtedy przyznała się, że to ona zabiła matkę i opisała funkcjonariuszom, jak to zrobiła. W dniu zabójstwa Danuta miała wolne, więc poprosiła córkę o pomoc w wyciągnięciu z pawlacza kotła do gotowania bielizny. Katarzyna zrobiła to, ale obok zauważyła siekierę. Wzięła ją do ręki i uderzyła matkę w czoło. Początkowo 41-latka straciła przytomność, ale jeszcze żyła. Córka zadała jednak kolejny cios, który doprowadził do zgonu. Później przeniosła ciało matki do łazienki. Zmyła ślady krwi, ściągnęła z Danuty ubranie i je wyprała wraz z ręcznikami. Do mieszkania wstąpił na chwilę Roman, ale śpieszył się na delegację. Gdy wyszedł, 18-latka rozczłonkowała ciało matki i schowała do garnka, walizki oraz torby podręcznej. Głowę utopiła w Jeziorku Czerniakowskim, gdyż przyznała, że Danuta uwielbiała tam chodzić.
Po powrocie do domu walizkę oraz torbę ukryła w domu za zasłoną. Następnego dnia udała się do szkoły, a po lekcjach wróciła do domu razem z chłopakiem. Jak przyznała, uprawiała z nim nawet seks. Po jego wyjściu odebrała telefon od zaniepokojonych pracowników TVP. Wtedy torby z ciałem Danuty zawiozła na Dworzec Centralny. Kwiaty włożyła zaś do środka jako pożegnanie.
Funkcjonariuszom zeznała, że zabicie matki planowała już od 3 lat. Gdy zapytano ją dlaczego, odpowiedziała, że Danuta nie była w stosunku do niej czuła, a pewnego dnia usłyszała od matki, że "była dzieckiem niechcianym i nieplanowanym, przez które nie mogła rozwinąć kariery". 41-latka miała też czytać pamiętnik córki, zaznaczać w nim błędy ortograficzne, a także wtrącać się w sprawy intymne i stosować przemoc.
18-latka została skierowana na 8-miesięczną obserwację psychiatryczną. Biegli wydali opinię, że Katarzyna Orzechowska jest zdrowa psychicznie, ale w chwili popełnienia przestępstwa była niepoczytalna. 25 września 1980 roku wyrokiem sądu została skazana na najniższy możliwy wymiar kary za zabójstwo, a mianowicie 8 lat pozbawienia wolności, choć społeczeństwo domagało się kary śmierci. Argumentacja brzmiała następująco:
Skazana pozbawiła życia tę, która jej to życie dała, ale dając to życie, nie nauczyła najprostszych uczuć i trwający latami stan oschłości, spowodował zablokowanie emocjonalne u oskarżonej.
W areszcie Orzechowska próbowała popełnić samobójstwo, ale udało się ją odratować. Więzienie opuściła po 5 latach za dobre sprawowanie. Według informacji pojawiających się w mediach wyprowadziła się na południe Polski, gdzie wyszła za mąż i urodziła córkę. Jej małżeństwo jednak nie przetrwało, a były mąż opiekuje się dzieckiem ze względu na depresję poporodową, z którą Katarzyna miała się zmagać przez lata. O miejscu pochówku matki miała dowiedzieć się natomiast od dziennikarza programu "Czarno na Białym".