Wypożyczone z okazji 100-lecia niepodległości Finlandii dwie pandy prawdopodobnie wrócą do domu szybciej, niż było to planowane. Powodem takiej decyzji jest zbyt drogi koszt utrzymania tych zwierząt. Rocznie ten żarłoczny miś pochłania jedzenia w całkowitej kwocie około 1,5 miliona Euro.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Władze ZOO tłumaczą swoją decyzję o odesłaniu zwierząt tym, że nie można się targować, jeśli chodzi o dobrostan pand. Podkreślają, że pandemia COVID-19 spowodowała, że liczba odwiedzających znacząco spadła i nie powróciła do poprzedniego poziomu. Dwie pandy wielkie przybyły do Finlandii na początku 2018 roku. Zostały wypożyczone w ramach 15-letniej umowy, której koszt oszacowano na 12 milionów euro. O pandach mówiono, że były "prezentem od Chin" na obchodzone przez Finów 100-lecie niepodległości, jako część uprawianej przez Pekin tak zwanej panda dyplomacji.
Przedstawiciel Chińskiej Republiki Ludowej, kiedy pandy przybyły do Helsinek pięć lat temu, wskazywał, że odgrywają one rolę ich "ambasadorów". Fiński minister do spraw rolnictwa i gospodarki leśnej, Jari Leppa, mówił wówczas, że cieszą się, że Finlandia może uczestniczyć w ochronie pand wielkich. W oficjalnych komunikatach rządu wskazywano, że Finlandia stała się jednym z nielicznych państw na świecie, które współpracują z Chinami w zakresie ochrony i badań nad pandami. Odesłanie pand może grozić pogorszeniem stosunków z Chinami.
Pandy w Ahtari. Atrakcja czy obciążenie
Pandy noszące fińskie imiona Lumi (śnieg) oraz Pyry (zamieć) stały się atrakcją turystyczną położonego około 330 kilometrów na północ od Helsinek, ogrodu zoologicznego Ahtari. Jednocześnie stały się ciężarem dla tego niewielkiego, zamieszkanego przez około 5,5 tysiąca mieszkańców miasteczka. Przyjęcie pand doprowadziło do załamania finansów ZOO, a placówce grozi upadłość. Na ten moment w planowanym budżecie rządu nie uwzględniono pakietu pomocowego. Ich roczne utrzymanie pochłania około 1,5 miliona euro.