Lata 40 XX wieku, okres powojenny i podbój świata? Oczywiście, że tak! Wyprawa Kon-Tiki była czymś wielkimi jak na tamte czasy. Jak wyglądała podróż, którą śledziły tysiące osób oraz jak się zakończyła? Poznaj historię podróży z 1947 roku.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Dokładnie 28 kwietnia 1947 roku rozpoczęła się wyprawa zwana Kon Tiki. Punktem starotwym podróży było Peru, a metą wysypy Polinezji. Prowodyrem tej wyprawy był norweski podróżnik Thor Heyerdahl. Mężczyzna, miał jeden cel, który za wszystko chciał udowodnić, a dokładnie fakt, że mieszkańcy Polinezji mogą wywodzić się z Ameryki Południowej. Wówczas panowało bowiem przekonanie, że mieszkańcy Polinezji wywodzą się jedynie z Azji. Co ciekawe Thor nie potrafił pływać i od dziecka bał się wody. Mężczyzna zebrał grupę 5 obcych mężczyzn i to z nimi wyruszył w wyprawę.
Tratwa, na której płynęli mężczyźni, była wykonana z balsy, konopi, bambusa i liści bananowca. Co ciekawe do jej zbudowania nie używano śrub czy gwoździ. Thor nazwał swoje dzieło Kon-Tiki, na cześć boga słońca. Mężczyźni zaopatrzyli się w jedzenie w puszkach, które odpowiednio schowali. Wodę do picia trzymali w rurach z bambusów. Jak można wyczytać na stronie national-geographic.pl mężczyźni potrafili żuć świeżą rybę, aby gasić pragnienie. Mało kto wierzył w to, że ta podróż może zakończyć się pozytywnie. Ludzie, będąc po stresującej wojnie, z chęcią interesowali się wyprawą. W wielu gazetach w tamtym czasie można było znaleźć artykuły, które były na temat wyprawy. Ludzie śledzili losy mężczyzn bardzo dokładnie i z wielkim zaciekawieniem. Można powiedzieć, że było to dla nich jak dzisiejszy serial — każdego dnia wyczekiwali nowych wieści. Po 101 dniach tratwa osiadła na mieliźnie na atolu Raroia.