Burj Al Babas jest opuszczonym osiedlem mieszkaniowym w pobliżu Mudurnu, pomiędzy Stambułem a Ankarą. Cały kompleks składa się z 732 praktycznie identycznych domków stylizowanych na zamki. Turecka spółka Sarot Group wpadła na pomysł tego miejsca w 2014 roku. Ich zamysłem było zbudowanie Disney'owego snu dla bogatych kupców z zagranicy, Niestety w 2019 roku spółka ogłosiła upadłość i do dziś Burj Al Babas stoi pusty.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Aktualnie okolica Mudurn jest cały w połowie skończonymi dworkami rodem z bajek. Osiedle nie nadaje się do zamieszkania i na razie żaden deweloper nie podjął się odkupienia inwestycji. Całe bajkowe miasteczko niszczeje, ale zapomnienie raczej mu nie grozi. Jego nietypowa architektura przypominająca bajki Disney'a sprawia, że co jakiś czas media interesują się tym opuszczonym terenem. Komentujący piszą, że marzeniem byłoby mieszkać w miniaturowym pałacyku, ale posiadanie identycznego domu tak blisko od sąsiada nie jest zbytnie magiczne. Turyści często odwiedzają to miejsce, żeby na własne oczy zobaczyć "Opuszczony Disneyland".
Pierwotnie założenia tureckiej spółki na terenie osiedla poza domkami w kształcie zamków, miały znajdować się: centrum handlowe, łaźnie tureckie meczet oraz kino. Ceny domów wahały się w przedziale od 400 tysięcy dolarów do 530 tysięcy dolarów. Około połowa zamków została sprzedana z wyprzedzeniem. Planowane zakończenie budowy całego osiedla miało przypaść na 2019 rok. Niestety w 2018 roku budowa stanęła w miejscu. Przyczyną spadku sprzedaży mianowano niestabilną sytuację polityczną i gospodarczą w Turcji. Ostatecznie spółka zbankrutowała. Burj Al Babas jest całkowicie pozbawione infrastruktury. Nie ma tam nawet żadnych dróg. Sytuacja w kraju w ostatnich latach tylko się pogorszyła, na co wpłynęła pandemia i rekordowo wysoka inflacja.