Odwiedzał Disneyland codziennie przez prawie 3000 dni. Trafił do Księgi Rekordów Guinnessa

Nie tylko dzieci kochają parki rozrywki. Udowodnił to Jeff Reitz odwiedzając Disneyland przez blisko 3000 dni. Mężczyzna swoje wyprawy do po parku relacjonował na Instagramie. Częste wizyty Jeffa w Disneylandzie pomogły mu przetrwać trudny okres w życiu, a potem uczyniły go rekordzistą.

Mężczyzna imieniem Jeff Reitz  zaczął odwiedzać park rozrywki w Anaheim w 2012 roku. Stracił wówczas pracę i zaczął używać swojej przepustki rocznej, którą otrzymał w prezencie. Swoją przygodę relacjonował na koncie na Instagramie @disney366.

Zobacz wideo Energylandia - tak wyglądają procedury bezpieczeństwa w parku

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Początek przygody Jeffa Reitza. Mężczyzna trafił do Księgi Rekordów Guinnessa

Codzienne wizyty w parku rozrywki pomogły mężczyźnie stanąć na nogi, kiedy przechodził przez trudy czas w życiu. W trakcie swojej 60. wizyty z rzędu Reitz zaczął się zastanawiać, czy jego codzienne odwiedziny w parku mogą być czymś specjalnym. Okazuje się, że tak! W lutym 2023 roku Księga Rekordów Guinnessa ogłosiła 50-letniego mężczyznę osobą z największą ilością wizyt z rzędu w Disneylandzie. Tych dni było, aż 2995. Jest mało prawdopodobne, że ktoś pobije ten rekord, zwłaszcza że teraz park wymaga rezerwacji pobytu. 

 

Ustanowienie całkiem nowego rekordu. Ile lat przychodził do Disneylandu?

Jego codzienne wizyty rozciągnęły się na dokładnie 8 lat, trzy miesiące i 13 dni. Jego celem miało być dokładnie 3000 wizyt z rzędu, co niestety nie wyszło wskutek wybuchu ogólnoświatowej pandemii. Reitz wiedział, że będzie to rekord i cały czas dokumentując swoje wizyty, zorientował się, że nie ma rekordu w księdze Guinnessa w największej ilości dni z rzędu w tym parku rozrywki w Kalifornii. Kiedy dowiedział się, że jeśli chciałby być wpisany do księgi, musiałby zapłacić opłatę i spełnić inne wymogi cała sprawa odeszła w zapomnienie. Gdy sami się odezwali, Jeff był zszokowany.

 

Jak mu się to udało? Prawie 3000 dni w parku rozrywki

Jeff Reitz opowiedział Los Angeles Times, że pobicie rekordu to nie tylko spory wydatek, ale także świetne umiejętności zarządzania czasem. Kiedy udało mu się znaleźć pracę, musiał jakoś upchnąć wizyty dookoła godzin pracujących. Czasami było to ranki, czasem późnowieczorne wizyty, zdarzyło mu się nawet wziąć wolne w pracy, żeby odwiedzić park. Musiał planować też małe rzeczy jak to, co zje. Disneyland wręczył mu kosz prezentowy, gdzie znajdował się certyfikat uznający go za honorowego mieszkańca parku. Dostał również posiłek w parku i specjalny plecak.

 
Więcej o: