Kimberley Vlaeminck w 2009 roku zdecydowała się na wytatuowanie na swojej twarzy 56 gwiazdek. Zdaniem wielu, była to jedna z najgorszych decyzji w jej życiu. O sprawie młodej Belgijki pisano między innymi w magazynie "Bravo". Jak później twierdziła, nie zgodziła się na tak duży wzór i postanowiła usunąć tatuaż. Zobacz, jak wygląda teraz.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W 2009 roku młoda Belgijka Kimberley Vlaeminck odwiedziła studio tatuażu. Wówczas panowała moda na styl "emo", w którym popularne były czarne gwiazdki, malowane i tatuowane w okolicach oczu. Dziewczyna, jako fanka stylu zdecydowała się umieścić gwiazdki również i na swojej twarzy. Według jej słów, planowała mały tatuaż, składający się z zaledwie trzech elementów. Niestety, w wyniku nieporozumienia z tatuażystą, na jej twarzy pojawiło się aż... 56 gwiazdek. Zdaniem wykonawcy, Kimberley była zadowolona z metamorfozy.
Według portalu Pudelek.pl dziewczyna przyznała się do kłamstwa na temat błędu tatuażysty, gdy jej ojciec i chłopak skrytykowali ozdobę. Zrozpaczona postanowiła usunąć tatuaż, gdyż jej ukochany szantażował ją rozstaniem. Teraz, po 14 latach, kobieta prezentuje się zupełnie inaczej, a sam proces usunięcia gwiazdek kosztował ją zawrotną kwotę, bo aż 13,5 tysiąca dolarów. Musiała poddać się aż dziewięciu, bardzo bolesnym zabiegom, by przywrócić naturalny wygląd. Obecnie Kimberley zajmuje się fotografią artystyczną i prezentuje piękną, naturalną urodę. Natomiast po feralnym tatuażu nie ma ani śladu.