Zmarłemu zamykali oczy, żeby trupim wzrokiem nie zabił innych. Trumna nie mogła mieć otworów

W życiu każdego człowieka pewna jest tylko śmierć, a w dalszej kolejności pochówek. Dawniej, zanim pochowano nieboszczyka, na Kaszubach odprawiano "puste noce". Jednak to niejedyna tradycja. Co jeszcze należało zrobić, zanim wszyscy udadzą się w danse macabre?

Nikt na ten moment nie może jednoznacznie stwierdzić, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Jedni wierzą w Boga i życie wieczne w niebie lub piekle po zakończeniu ziemskiej tułaczki. Inni twierdzą, że po śmierci ponownie przychodzą na świat w innym wcieleniu, mowa tutaj o reinkarnacji. A jeszcze inni uważają, że po zakończeniu życia ziemskiego nie czeka już nic. Po śmierci jednak prawie każdego czeka ostatnie pożegnanie między bliskimi a ciałem. Z pogrzebem wiąże się wiele tradycji, jednak większość z nich powoli się umiera. W polskiej historii funeralnej szczególne miejsce zajmują "puste noce".

Zobacz wideo Niepokojące

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Memento Mori, czyli pamiętaj o śmierci. Na każdego przyjdzie pora

Aktualnie wiele osób odsuwa od siebie myśl o nieuchronnym końcu. Nie zawsze tak było. W czasie średniowiecza dbano o to, aby "dobrze umrzeć". Były nawet dostępne poradniki o tej tematyce — Ars moriendi, które miały pomóc człowiekowi w odpowiedni sposób przygotować się do ostatniej podróży. Temat ten dotyczył każdej osoby z każdej grupy społecznej. Nieważne, czy ktoś był biedny, czy miał wyższy status. Nawet rodzina królewska musiała się liczyć z końcem życia, ponieważ również ich Śmierć zabierze w taneczny pochód. 

Tradycje pogrzebowe północnej Polski. Religijność i pogaństwo w jednym

Funeralne tradycje rozwijały się inaczej na różnych obszarach Polski. Punktem wspólnym było to, że rodzina nieboszczyka musiała w odpowiedni sposób pożegnać się ze zmarłym, aby zapewnić spokój zarówno jemu, jak i tym, którzy pozostają na świecie. Generalnie wierzono, że pogrzeb musi odbyć się w ciągu trzech dni od śmierci, a ciało nie może być w domu przez niedzielę, aby nieboszczyk nie zabrał ze sobą na drugą stronę innych członków rodziny. W tym celu również zamykano zmarłemu oczy, żeby swoim trupim wzrokiem nie zabił innych.

Otwierano okna i odwracano do góry nogami krzesła, aby dusza nieboszczyka mogła swobodnie opuścić dom. Jednocześnie zasłaniano w domu wszystkie lustra, żeby uniknąć przeglądania się w nich zmarłego. Na dodatek wylewano wodę, która znajdowała się w mieszkaniu. Zatrzymywano także wszystkie zegary aż do pogrzebu, jako symbol końca życia. Ważnym elementem był wybór trumny. Dorosły powinien spoczywać w czarnej, a dziecko w żółtej. Wkładano do niej różaniec, książeczkę do nabożeństwa i monetę. Trumna nie powinna mieć żadnego otworu, przez który nieboszczyk mógłby wyjrzeć. Na dodatek rodzina zmarłego nie mogła targować się o jej cenę z cieślą, ponieważ mogło to źle wpłynąć na duszę nieboszczyka. Oczywiście w zależności od regionu niektóre z elementów mogły wyglądać inaczej lub nie występować wcale. Na Podlasiu i w niektórych rejonach Mazowsza obowiązywał (a może i do tej pory obowiązuje) przesąd, by nie ruszać rzeczy zmarłego przez sześć tygodni po śmierci. 

"Puste noce" na Kaszubach. Ostatnia noc przed pogrzebem

Jedną z najbardziej charakterystycznych tradycji związanych ze śmiercią były tzw. puste noce, czyli noc przed pogrzebem zmarłego na Kaszubach. Nazwa tej szczególnej pory wzięła się oczywiście od pustki, jaką pozostawia po sobie nieboszczyk w sercach rodziny i bliskich. Wieczorem rodzina i przyjaciele gromadzili się w domu zmarłego, aby wspólnie czuwać, odmówić różaniec i śpiewać pustonocne pieśni. Trwało to zazwyczaj kilka godzin lub nawet całą noc. W pozostałych rejonach Polski, szczególnie na wsiach, było to raczej wieczorne spotkanie na odmawianie różańca, a nie całonocne czuwanie. Z czasem zrezygnowano z trzymania trumny z nieboszczykiem w domu, dlatego zwyczaj przenoszono do pobliskich kapliczek. Co ciekawe, liczba osób obecna podczas czuwania określała ważność zmarłego, im więcej osób, tym wyższy status nieboszczyka.

Modlitwa, poczęstunek i pieśni. Plan "pustych nocy"

Pierwszym punktem "pustych nocy" była oczywiście modlitwa. W intencji zmarłego odmawiało się różaniec. W pomieszczeniu w tym czasie znajdowały się zapalone świece oraz krzyż, a na stole był położony biały obrus. Stawiano na nim często kieliszek wódki, kawałek ciasta oraz pieczeni, aby dusza nieboszczyk mogła się posilić przed ostatnią podróżą. Po modlitwie do domów mogli udać się chory oraz kobiety z małymi dziećmi. Pozostali zgromadzeni przechodzili do kolejnego punktu "pustych nocy", czyli śpiewu. Kilkugodzinne wokalne wysiłki były przerywane w celu napicia się kawy i zjedzenia tego, co przygotowała rodzina zmarłego.

Pustonocne pieśni. Kilkugodzinny śpiew w intencji zmarłego

Śpiew był zdecydowanie najdłuższym elementem "pustych nocy". Korzystano ze śpiewnika, którego autorstwem był ks. Jan Perszon. Znajdowały się w nim pieśni, których objętość była naprawdę obszerna. Odśpiewanie jednej z nich zajmowało zazwyczaj od kilku do nawet kilkunastu minut. Jednym z najbardziej znanych i jednocześnie najdłuższych utworów było "Za starosty Marcyjana". Pieśń ma aż 56 strofek. Podczas obrzędu oprócz rodziny i bliskich zmarłego był obecny także wynajęty śpiewak, który przewodził w pieśniach. Zdarzało się także, że w domu nieboszczyka pojawiała się nawet cała grupa muzyków. Ważne było donośne i głośne śpiewanie.

Po co organizowano "puste noce"? Cele popularnego obrzędu

Nie da się ukryć, że zwyczaj był organizowany nie tylko dla zmarłego, ale również dla jego rodziny i bliskich, aby ulżyć im w cierpieniu. Spotykanie się w domu nieboszczyka wbrew pozorom miało również umocnić więzy w lokalnej społeczności i wszystkich zintegrować. Wierzono, że przed pogrzebem dusza zmarłego znajdowała się w pobliżu domu, dlatego należało wymodlić dla niego jak najwięcej, aby mógł w spokoju ich opuścić. Niewłaściwie pożegnana dusza mogła powrócić do domostwa i nawiedzać członków rodziny. Na dodatek uczestnictwo w "pustych nocach" było dobrym rozwiązaniem dla tych, którzy nie mogli pojawić się na pogrzebie. To podczas śpiewu żegnali się ze zmarłym. Jednym z celów organizacji tego obrzędu jest po prostu podtrzymanie tradycji. 

Pogrzeb na Kaszubach. Tradycje związane z pochówkiem

Po "pustych nocach" przychodzi czas na pogrzeb. Najpierw należało wynieść zamkniętą trumnę z domu. Koniecznie nogami do przodu. Na dodatek wymogiem było trzykrotne stukanie drewnem o próg i kilkukrotne obrócenie trumny, aby zdezorientować nieboszczyka, uniemożliwić mu powrót do domu i zabranie ze sobą innych domowników. Trumnę kładziono na wozie pogrzebowym ciągniętym przez konia. Odbywał się ostatni pochód zmarłego. Za wozem szła rodzina oraz bliscy i mieszkańcy wsi nieboszczyka. W pochodzie nie mogły uczestniczyć kobiety w ciąży, ponieważ uważano, że mogło to zaszkodzić dziecku i spowodować wcześniejszą śmierć. Pochód kończył się na wiejskim cmentarzu, gdzie chowano zmarłego.

Zobacz też: Zapachu trupiego jadu nie da się z niczym innym pomylić. Czy można się nim zarazić przez pocałowanie zmarłego?

Więcej o: