Jenn jako mała dziewczynka żyła jak księżniczka. Do czasu, kiedy w wieku ośmiu lat dowiedziała się, że jej ojciec Michael Bear Carson był bezwzględnym zabójcą, który wraz z jej macochą Suzan Barnes zamordował co najmniej trzy osoby w Kalifornii. Duet został nazwany "Zabójcami Czarownic" z San Francisco, ponieważ wierzyli, że ich ofiary mają nadprzyrodzone moce.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wielu słynnych morderców z pozoru prowadziło stosunkowo normalne życie. Ich rodziny bardzo często nie miały pojęcia o odrażających zbrodniach swoich domowników. Tak było i w przypadku Jenn Carson. Do siódmego roku życia dziewczynka miała kontakt ze swoim ojcem i wspomina go jako radosnego, czułego człowieka. Z czasem jednak mężczyzna zaczął wykazywać objawy choroby psychicznej i uzależnienia od narkotyków, dlatego jej matka rozwiodła się i wyjechała. W 1982 roku do nowego domu Lynn i jej córki Jenn zapukały służby specjalne. Okazało się, że ojciec dziewczynki był podejrzewany o bycie seryjnym mordercą. W tamtym czasie Michael i jego nowa żona byli badani przez władze pod kątem planowania zamachu na prezydenta Ronalda Reagana. Zostali później nazwani "Zabójcami Czarownic z San Francisco", ponieważ twierdzili, że mordowali swoje ofiary za bycie "wiedźmami". W 1984 roku zostali skazani za zabójstwo 23-letniej Keryn Barnes, a później 26-letniego Clarka Stephensa i 30-letniego Johna Hellyara. Kiedy Jenn dowiedziała się tragicznej prawdy, była przerażona.
W wieku dziewięciu lat postrzegałam każdego dorosłego jako potencjalnego zabójcę. Cały świat mnie przerażał. Bałam się też, że jak dorosnę, będę zabijać ludzi.
- wyznała na ramach czasopisma People.
Przez prawie pięć lat Lynne i Jenn uciekały i przeprowadzały się z miejsca na miejsce, żyjąc w strachu, że jej ojciec i nowa żona, Suzan ich znajdą. W 1984 roku para została złapana i skazana na 75 lat więzienia. Kiedy Jenn poznała całą prawdę, zapragnęła dowiedzieć się więcej, czytając wycinki z gazet, które znalazła w komodzie swojej matki. Zaczęła się martwić, że odziedziczyła „potworne geny" i śniły jej się koszmary o ofiarach swojego ojca. Jednak kobiecie, zmagającej się przez wiele lat ze stresem pourazowym, udało się wyjść na prostą. Oprócz matki, z którą pozostaje blisko, to jej ojczym, Michael Gonzales, pomógł zmienić jej życie, zapisując ją na różne zajęcia i do szkół. Obecnie kobieta jest ekspertem od traum oraz członkiem zarządu American Association of Suicidology, organizacji non-profit zajmującej się zapobieganiem samobójstwom.