Opowieści o dzieciach wychowanych przez dzikie zwierzęta nie są wcale tak rzadkie, jak można się spodziewać. Mowa tutaj nie tylko o bajkach i legendach, ale również o autentycznych historiach. O ile legendarna historia o założycielach Rzymu, czyli o Remusie i Romulusie, wychowanych przez wilczycę jest wątpliwa, o tyle historia Victora z Aveyron wydarzyła się naprawdę. Chłopiec prawdopodobnie spędził kilka lat w kompletnym odcięciu od ludzkiego świata. Jak dokładnie wyglądało życie "dzikiego dziecka"?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Victor urodził się około 1788 roku. Nie ma jednoznacznej informacji, jak chłopiec znalazł się w lesie. Pierwszy raz spotkano go w dziczy w okolicy miejscowości Lacaune, kiedy miał między 6 a 8 lat. Istnieje wiele źródeł, które podają różne informacje. Chłopiec zwrócił uwagę myśliwych, którzy oszołomieni niecodziennym widokiem, próbowali złapać chłopca. Był nagi, brudny, poruszał się na czworaka, a na dodatek na ciele miał wiele blizn. Dziecko było jednak przestraszone i uciekło przed mężczyznami. Dopiero po kilku nieudanych próbach na przestrzeni lat, chłopca udało się wyciągnąć z lasu i siłą przyprowadzić do cywilizacji.
Nie da się ukryć, że była to niecodzienna sytuacja dla mieszkańców, więc na początku myśliwi nie wiedzieli, co zrobić z dzikim chłopcem. Ostatecznie dziecko trafiło pod opiekę wdowy, pierwotnie na 10 dni, aż do momentu, w którym do miasteczka przybędą władze i zdecydują, co dalej z chłopcem zrobić. Kobieta umyła go, ubrała i dała schronienie, a także zapewniła pożywienie. Jednak przybysz z dziczy żywił się tylko surowymi warzywami, odmawiał jedzenia mięsa. Dziecko nie tylko poruszało się jak zwierzę, ale także tak się zachowywało. Chłopiec nie mówił, a jedynie wydawał z siebie dźwięki wycia i warczenia. Dlatego został okrzyknięty "wilczym dzieckiem".
Po 8 dniach spędzonych u wdowy przybysz uciekł z domu tam, skąd go przyprowadzono — do lasu, gdzie spędził kolejne miesiące. Mieszkańcy miasteczka widywali chłopca, kiedy skradał się do nich, aby ukraść jedzenie, jednak nie podjęli kolejnej próby oswojenia dzikiego dziecka. Wręcz starali się odstraszyć przybysza z lasu.
Na początku roku 1800 dziki chłopiec pojawił się w miasteczku w departamencie Aveyron. Dziecko zakradło się do ludzi, a konkretnie do zagrody Vidala Dyera w opłakanym stanie. Z wizyty w Lacaune zostały mu tylko strzępki koszuli. Obecność niezwykłego chłopca zainteresowała dyrektora sierocińca dla dzieci głuchoniemych, zwłaszcza że podejrzewano, że dziecko było głuche. Jacques Constant-Saint-Estève przybył do chłopca i spędził z nim cały dzień. Zaobserwował, że dziecko lubi spędzać czas przy ognisku, nie reaguje na zadawane pytania, jednak lubi pieszczoty. Odrzuca mięso, ale spożywa warzywa, głównie ziemniaki z ogniska, które sam do niego wrzuca. Mężczyzna tak opisał chłopca w swoich notatkach:
Wygląd jego przyrównać można wyłącznie do obrazu absolutnej nędzy. Zachowaniem swoim utwierdził mnie w przekonaniu, że od najwcześniejszego dzieciństwa żył w lesie, z dala od wszelkich ludzi, nieprzywykły do jakichkolwiek społecznych potrzeb i nawyków.
- podaje za dyrektorem sierocińca portal "W mroku historii".
Jacques zabrał dziecko do swojej placówki, gdzie chłopiec spędził niecały miesiąc, a następnie przebadano go pod kątem psychiatrycznym. Po tym czasie istotą z lasu zainteresował się Roch-Ambroise Cucurron Sicard, nauczyciel osób głuchoniemych. Chłopca przewieziono do Paryża.
Wybitny nauczyciel mimo swojego ogromnego zainteresowania chłopcem, przez nadmiar obowiązków, musiał powierzyć badania innemu profesorowi. Pierre Joseph Bonnaterre zajął się analizą dzikiego dziecka. Wyniki swoich obserwacji zapisał w raporcie "Nota historyczna na temat dzikusa z Aveyron". W ciągu kilku tygodni badacz doszedł do wniosku, że chłopiec nie mógł całego dzieciństwa spędzić w dziczy, ponieważ jego ciało nie było do tego przystosowane. Skóra na ciele była zbyt jasna, a na stopach zbyt cienka.
Chłopiec miał wiele blizn, największą na szyi, która prawdopodobnie została zadana celowo ostrym narzędziem. W dodatku zachowanie dziecka w opinii badacza nie wskazywało na wychowanie w lesie. Nie bał się ognia, nie widział w nim zagrożenia, mimo że teoretycznie powinien. Nie potrafił rzucać kamieniami ani uderzać kijem, czyli nie opanował podstawowych odruchów w celu samoobrony. Nie spożywał surowych warzyw, tak jak to opisywano wcześniej, tylko ciepłe, delikatnie przetworzone (ziemniaki z ogniska).
Profesor po kilku tygodniach badań wysnuł własną hipotezę dotyczącą pochodzenia i przyczyn nietypowego zachowania chłopca. Według Bonnaterre'a "dziecko z dziczy" zostało porzucone przez rodziców nie wcześniej niż rok przed tym, kiedy widziano go po raz pierwszy. Widoczna blizna na szyi mogła pochodzić z celowego działania, które miało uśmiercić chłopca, być może przez samych rodziców. Jednak dziecko przetrwało śmiertelny cios, ale atak był na tyle mocny, że uszkodził krtań, przez co chłopiec nie mógł mówić. Inne blizny profesor tłumaczył potencjalnym maltretowaniem ze strony rodziców lub wieśniaków, którzy starali się odpędzić dziecko, kradnące jedzenie.
Badacz zakończył swój raport stwierdzeniem:
Należy uznać wspomnianego osobnika na pewno za autentycznego męczennika, który wycierpiał wiele, ale na pewno nie za prawdziwe dzikie dziecko.
Roch-Ambroise Cucurron Sicard po zapoznaniu się z wynikami badań Bonnaterre'a przyznał profesorowi rację. Zastanawiał się jednak, czy jest możliwe, aby chłopiec z lasu został ucywilizowany. Dlatego też postanowił poprosić o pomoc lekarza i pedagoga — Jeana Itarda. Mężczyzna zgodził się podjąć pracę z chłopcem z lasu, któremu nadał imię Victor. Na początku chłopiec urozmaicił swoje menu, przestał nerwowo reagować na dźwięki, a także zaakceptował ubranie. Następnie Victor zaczął rozpoznawać kolory, a także kształty. Terapia Itarda przynosiła realne efekty, jednak chłopiec nadal nie mówił. Dopiero w 1803 r. Victor zaczął werbalnie komunikować pojedyncze wyrazy, np. mleko.
Niestety po pewnym czasie rozwój chłopca się zatrzymał. Stał się ponownie agresywny, przestał reagować na komendy i polecenia. Po 5 latach terapii Victor nie mówił, potrafił jedynie jeść łyżką i nalewać napój z dzbanka do kubka. W 1806 r. Itard zakończył leczenie "dzikiego dziecka". Opublikował swój dziennik, w którym zapisywał przebieg i efekty terapii — "Historyczna relacja o odkryciu i wykształceniu dzikiego człowieka lub pierwsze osiągnięcia fizyczne i moralne młodego dzikusa złapanego w lesie w pobliżu Aveyron w roku 1798".
17-letni Victor po zakończonej terapii został adoptowany przez guwernantkę, która doglądała go podczas próby resocjalizacji Itarda. Kobieta zmarła w 1827 r., a chłopiec z lasu został zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. W odosobnieniu i izolacji Victor zmarł rok później.
W mieście w Aveyron w 1860 r. postawiono pomnik Victora, a jego historia urosła do legendy.
W 1970 r. o losach chłopca powstał film pt. "Dzikie dziecko", inspirowany dziennikiem Itarda. Jednak, jak to często w przypadku tego typu produkcji bywa, część prezentowanych scen została wymyślona i nie miała nic wspólnego z rzeczywistością.
Zobacz też: Jako 8-latka żyła jak księżniczka. Dopiero później zrozumiała, kim jest jej ojciec. "Byłam przerażona"