Narkotyki, imprezy z mafią, alkohol. Tak wyglądały kulisy upadku Diego Maradony

Diego Maradona uchodzi za jednego z najlepszych, a w oczach niektórych za najlepszego piłkarza w historii. Być może wątpliwości w tej kwestii by nie było, gdyby "Boski Diego" lepiej się prowadził i nie uzależnił się od narkotyków. Te wciągnęły go w środowisko mafii. To Camorra zrobiła z niego narkomana pełną gębą i miała środki do tego, by go kontrolować. Jak wyglądała historia upadku "Boga Neapolu"?

Pierwszy kontakt z narkotykami Diego Armando Maradona miał już w Barcelonie, do której dołączył w 1982 roku. To właśnie za czasów gry w katalońskim klubie stał się imprezowiczem. Przesuwano dla niego nawet treningi z godzin przedpołudniowych na popołudniowe, by mógł się wysypiać. Imprezował coraz więcej i tam po raz pierwszy miał styczność z kokainą, do czego po latach przyznał się publicznie.

Miałem 22 lata, to mi wystarczyło, żeby poczuć, że żyję. Próbowałem narkotyków, ponieważ wszędzie w piłce nożnej są takie narkotyki. Zwykle chodziłem do łazienki przy zgaszonym świetle. Raz byłem w łazience i Dalma (córka Maradony przyp.red.) nagle zapukała do drzwi, byłem przerażony - opowiadał Argentyńczyk.

W klubie mieli już tego dość i po dwóch latach w stolicy Katalonii sprzedano go do Napoli za rekordowe 6,9 mln funtów. "Boskiemu Diego" mogło się wtedy wydawać, że trafił do raju, ale po czasie nowe miejsce stało piekłem i gwoździem do trumny dla jego wielkiej kariery. 

Zobacz wideo Khalidov o chorobie: Od 2015 roku mnóstwo walk stoczyłem w ciężkim stanie

Tak Diego Maradona trafił do Neapolu. W przeprowadzeniu jego transferu pomogła mafia

FC Barcelona chciała sprzedać Maradonę za możliwie jak najwyższą kwotę. Początkowo liderem w wyścigu po gwiazdora był Juventus. Jednakże negocjacje się przeciągały, a też "Stara Dama" miała w swoich szeregach już jednego lidera - Michela Platiniego. Francuz był w tamtym czasie jedną z największych gwiazd futbolu (w latach 1983-1985 zdobył trzy Złote Piłki) i ani mu się śniło oddawać koszulkę z numerem 10. Okazję wykorzystało zaskakująco Napoli. Neapol w tamtych latach wyglądał jeszcze gorzej, niż teraz. Brud był jeszcze większy, panowała ogromna bieda, bezrobocie, a na ulice było strach wyjść, nie tylko ze względu na złodziejaszków, ale przede wszystkim mafię, która trzymała na wszystkim swoją rękę. 

Napoli trochę się w ten krajobraz wpisywało. Też nie było najbogatszym klubem, ale o wszystko zadbali "fachowcy". Fundusz na zakup zawodnika stworzyła grupa kapitałowa pod egidą dwóch banków: di Napoli oraz della Provincia di Napoli. Co ciekawe, oba podejrzewano o pranie brudnych pieniędzy, pochodzących z działalności przestępczej tutejszej mafii. Błyskawicznie zorganizowano 13 milionów dolarów dla Barcelony i 6,5 miliona dla samego zawodnika oraz jego otoczenia, ale gdy już wszystko było dogadane, nagle klub z Katalonii podniósł stawkę jeszcze o 600 tysięcy euro. I tu napisała się niesamowita historia, bowiem zaledwie w jeden dzień tę sumę zebrali… fani, którzy tłumnie zjawili się pod siedzibą klubu ze swoimi oszczędnościami. Tak ostatecznie doszło do transferu Diego Maradony do Napoli. 

Na ulicach po jego przylocie panowało szaleństwo. On sam nie za bardzo lubił bezpośredni kontakt z kibicami i nawet na klubowy stadion dojechał bocznymi drogami. Aby zmylić kibiców i fotoreporterów zorganizowano nawet... sobowtóra Maradony. Kibice pod San Paolo czekali nawet kilkanaście godzin, by wejść na trybuny i obejrzeć jego prezentację. Trybuny ryknęły, gdy wyszedł na murawę. Tumult był niesamowity, a do tego wszystkiemu towarzyszyły race i konfetti. Na stadionie było wówczas 70 tysięcy osób, a wśród nich nie zabrakło ponoć nawet kilkuset członków Camorry, mafii, która sprowadziła Diego na dno. 

Camorra - mafia rządząca Neapolem i okolicznymi prowincjami

Początki Camorry datuje się na 1820 rok. Wywodzi się jeszcze z Królestwa Obojga Sycylii, a jej kolebką były neapolitańskie więzienia. W okresie rządów absolutnych była wykorzystywana do celów politycznych. Początkowo jej celem była ochrona własnych członków przed innymi gangami. Gdy udało im się wyjść na wolność, "obyczaje" więzienne zostały przeniesione na ulice i tak zaczęło dochodzić do coraz większej liczby oszustów, rabunków i zabójstw. Dziś Camorra ponoć składa się z 30 klanów podzielonych na 30 grup, w skład których wchodzi ponad 100 rodzin oraz około 5 tysięcy członków honorowych. Lata jej największej świetności i wpływów przypadają na przełom XIX i XX wieku.  W kolejnych jej losy były różne. W 1911 roku jej 35 czołowych członków, w tym Wielkiego Mistrza Enrico Alfano, skazano za liczne morderstwa i wtrącono do więzień. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej Camorra kontrolowała większość amerykańskiego Brooklynu. Podobnie jak wielu Sycylijczyków członkowie Camorry wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, co było związane z planem unicestwienia mafii sycylijskiej i Camorry przez Benito Mussoliniego.

Po rozłamie w latach 70' i 80' powstała Nova Camorra. Organizacja ma liczne wpływy także poza południowymi Włochami, m.in. w Ameryce Południowej. W latach 90' władze organizacji zorientowały się, że wywóz i utylizacja śmieci to żyła złota. Jak szacuje włoska prokuratura, od 2002 klany Camorry w Neapolu zarobiły na śmieciach na czysto 700 milionów euro. W tej chwili w Kampanii organizacja kontroluje cały biznes utylizacji odpadów, wraz ze spalarniami. Największe pieniądze gangsterzy zarabiają na wywożeniu trujących odpadów z północy i centrum na południe kraju. Firmy z Neapolu płacą kamorrystom za odbiór toksycznych odpadów, które wbrew wszelkim przepisom bezpieczeństwa nie są w Kampanii utylizowane, lecz nielegalnie upychane w jaskiniach i zapadliskach u podnóży Wezuwiusza. 

Jak mafia ściągnęła Diego Maradonę na dno? 

Pierwsze przypuszczenia o związkach Maradony z Camorrą wzbudziły wspomniane banki, które podejrzewano o kontakty z mafią. Już podczas konferencji prasowej podczas prezentacji Argentyńczyka francuski dziennikarz, Alain Chaillou, zadał następujące pytanie. 

- Czy to prawda, że pieniądze na zakup Maradony zorganizowała Camorra? - zapytał.

- Obraża pan klub i naszych obywateli. Neapol to porządne miasto! Proszę stąd wyjść! - usłyszał w odpowiedzi od zezłoszczonego Corrado Ferlaino, włoskiego inżyniera i biznesmena, będącego w tamtym czasie prezesem Napoli.

Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że Camorra ma pewne wpływy w klubie do dziś. Mafia zdawała sobie sprawę, iż sprowadzenie do klubu tak ikonicznej postaci, jaką już wtedy był Maradona, może być dla niej bardzo opłacalne. Miała na niego konkretny plan, który wcieliła w życie. Diego wraz ze swoimi współpracownikami otrzymali swobodę w działaniach promocyjnych i reklamowych. Mafia z kolei położyła łapę na handlu płytami, książkami, a nawet papierosami z wizerunkiem piłkarza i dzieliła korzystnie dla siebie zarobione pieniądze. Początkowo Maradona kręcił nosem na ten pomysł, ale gdy już otrzymał sugestie, że w przypadku rezygnacji jego bezpieczeństwo może zostać naruszone, wówczas oświadczył nawet, że będzie szczęśliwy, jeśli biznes w Neapolu rozkwitnie dzięki jego podobiźnie. Czas sprawił, że Argentyńczyk wreszcie zaprzyjaźnił się z mafijnymi bossami, a do legendy przeszły jego wizyty na imprezach w pałacu Carmine Giulliano, jednego z przywódców grupy, gdzie co tydzień bywali goście znani z pierwszych stron gazet, serwowano wspaniałe dania z makaronami, szampan lał się strumieniami, a grubo sypane ścieżki kokainy zdawały się nie mieć końca. To było dla niego wejściem na ścieżkę, z której nie potrafił zawrócić już do końca swojego życia. 

Teraz Maradona miał narkotyków pod dostatkiem. Dostawał tyle, ile chciał i tylko towar najlepszej jakości. Po latach sam przyznał, że imprezował od niedzieli do środy, bo od czwartku już trzeba było oczyszczać organizm.

Z narkotykami wracałem do domu. Gdy po powrocie dostrzegłem swoją córkę, to chowałem się w łazience, żeby mnie nie widziała - mówił w filmie "Diego".

W niedzielę na boisku i tak był królem. Brylował, lecz stopniowo, rok po roku coraz bardziej przybierał na wadze, jego twarz coraz częściej spowijała opuchlizna, jego gwiazda zaczynała po prostu powoli gasnąć. 

Do czasu unikał kontroli antydopingowej. Gdy już wpadł, był to jego początek końca

Przez kilka lat Diego Maradona skutecznie unikał wpadek podczas kontroli antydopingowych, które zawsze dawały negatywny wynik, ponieważ do badań przekazywał mocz kolegów z szatni. Tak było do wiosny 1991 roku. Po ligowym meczu Napoli z Bari wytypowano go do kontroli, a w jego organizmie wykryto kokainę. Został zawieszony na 15 miesięcy. 26 kwietnia Maradona został zatrzymany na lotnisku Buenos Aires w związku z podejrzeniem o posiadanie narkotyków. Okazało się, że miał przy sobie pół kilograma kokainy, dziś warte około stu tysięcy złotych. Wziął udział w terapii i wrócił do futbolu. Trzy lata później znów jednak wpadł. Tym razem już podczas mistrzostw świata w USA

Po grupowym meczu Argentyny z Nigerią do Maradony podeszła pielęgniarka, informując go, że został wylosowany do badania. Trzy dni później okazało się, że wynik jest pozytywny. U legendy futbolu wykryto aż pięć niedozwolonych substancji (efedryna, fenylopropanoloamina, pseudoefedryna, non-pseudoefedryna i metylefedryna). Argentyńczyk skomentował krótko: "Odcięli mi nogi". Twierdził, że FIFA mści się na nim za wcześniejszą krytykę: "Oni mnie wyrzucili z futbolu. Moja dusza jest złamana". W trybie pilnym federacja Argentyny usunęła Maradonę z kadry, a po mundialu został zawieszony przez FIFĘ na 15 miesięcy. Po powrocie do gry do końca kariery bronił barw Boca Juniors i mimo coraz większych problemów ze zdrowiem i ciągłym przyjmowaniem narkotyków zdołał jeszcze cieszyć się z wicemistrzostwa Argentyny. Jego ostatnim meczem w karierze było spotkanie z 25 października 1997 roku, pomiędzy River Plate i Boca Juniors, wygrane przez jego zespół 2:1. Maradona rozegrał wówczas 45 minut w wyjściowym składzie. 30 października 1997 oficjalnie zakończył karierę piłkarską.

W jej trakcie występował w Argentinos Juniors (1976-181), Boca Juniors (1981-1982 i 1995-1997), FC Barcelonie (1982-1984), SSC Napoli (1984-1991), Sevilli (1992-1993) i Newell's Old Boys (1993-1994). W tym czasie zdobył mistrzostwo Argentyny, Puchar Hiszpanii i Puchar Ligi Hiszpańskiej, dwa mistrzostwa Włoch, Puchar i Superpuchar Włoch oraz Puchar UEFA. Ponadto rozegrał dla reprezentacji Argentyny 91 spotkań, strzelając 34 bramki. Z "Albicelestes" sięgnął po wicemistrzostwo świata w 1980 roku i poprowadził kadrę do mistrzostwa świata w 1986 roku, zapisując się w historii legendarną "ręką Boga" i rajdem przez pół boiska zakończonym golem w ćwierćfinale z Anglią. Został wówczas wybrany najlepszym piłkarzem turnieju. W 1995 roku został uhonorowany specjalną Złotą Piłką za zasługi dla futbolu, ponieważ wcześniej w plebiscycie głosowano tylko na Europejczyków, dlatego ani Maradonoa ani m.in. Pele nie mieli szans na otrzymanie tej nagrody w latach swoich świetności. 

Po zakończeniu kariery Maradona miał duże problemy ze zdrowiem. Kilkukrotnie był na odwyku i walczył z nadwagą

Po odwieszeniu butów piłkarskich na kołek Diego Maradona zaczął podupadać na zdrowiu. Brak codziennego ruchu sprawił, że mocno przybierał na wadze. W krytycznym momencie ważył 130 kg, co przy jego wzroście 165 cm oznaczało dużą nadwagę. Dlatego zdecydował się na operację żołądka, która pozwoliła mu schudnąć 30 kg. Próbował swoich sił jako trener, ale nie udało mu się odnieść dużych sukcesów. Największym był awans z reprezentacją Argentyny (której był selekcjonerem w latach 2008-2010) na mistrzostwa świata w 2010 roku. Wówczas doprowadził kadrę do ćwierćfinału. 

Na piłkarskiej emeryturze zaczął coraz więcej mówić o swoim nałogu i życiowych przygodach. W 2014 roku wyznał, że w 1991 roku spotkał się nawet z największym baronem narkotykowym na świecie - Pablo Escobarem. Argentyńczyk złożył wizytę w La Catedral – "więzieniu", w którym Kolumbijczyk "odbywał karę". Po odejściu z piłki uzależnił się od kokainy jeszcze bardziej, kilkukrotnie trafiał na odwyk, ale jak przyznał w wywiadzie z 2017 roku, od 2004 roku, czyli momentu przejścia zawału serca, pozostawał "czysty". 

Miałem sporo szczęścia, bo gdybym nadal tak żył, dziś byłbym martwy – opowiadał w wywiadzie dla Mediaset w 2017 roku.

Tyle że rok później demony wróciły. Podczas mundialu w Rosji był widziany w kompromitujących sytuacjach, m.in. jak ktoś dawał mu "tajemniczy woreczek". W trakcie meczów reprezentacji Argentyny jego kompani musieli go przytrzymywać, by nie spadł z trybuny.

Ostatnie lata życia spędził poruszając się o kulach, nadal niszcząc swoją legendę. Zmarł 25 listopada 2020, a przyczyną zgonu był zawał serca. Prezydent Argentyny wówczas ogłosił trzydniową żałobę narodową, a następnego dnia okładki wszystkich sportowych dzienników zdominowała sylwetka byłego piłkarza.

Sekcja zwłok nie wykazała w jego organizmie substancji odurzających. Jak przekazał dziennik "La Nacion" wykryto jednak kilka innych substancji, m.in. leki antydepresyjne oraz środki stosowane w leczeniu uzależnień. Z sekcji zwłok wynikło też, że cierpiał on m.in. na marskość wątroby, niewydolność pracy serca, zaburzenia w funkcjonowaniu płuc, ostrą martwicę cewek nerkowych, a także mielofibrozę.

Więcej o: