Inflacja mocno uderza w kieszenie Polaków. Staramy się oszczędzać na różnych rzeczach, wielu z nas odmawia sobie na przykład corocznych wakacji, które mogą znacznie uszczuplić domowy budżet. Problemem przy galopującej drożyźnie mogą być też zbyt niskie zarobki. A z rynkiem pracy i liczbą ofert bywa różnie - wszystko zależy od tego, jakie mamy wykształcenie, umiejętności, doświadczenie itp., i w jakiej dziedzinie się specjalizujemy.
Kiedy nasze potrzeby zaczynają być większe i comiesięczna wypłata nie starcza już na ich pokrycie, wówczas zaczyna się dylemat: iść do szefa po podwyżkę, chwycić się jakiegoś zajęcia dorywczego czy szukać nowej pracy? O to właśnie pytała Polaków nasza dziennikarka, Klaudia Kolasa.
- To zależy od danego człowieka - mówiła jedna z napotkanych na ulicach Warszawy rozmówczyń. - W sumie poszukałabym chyba innej pracy. W szczególności jeśli masz wyższe wykształcenie, specjalistyczne i masz szanse na inną prace. A jeżeli pracujesz za najniższa krajową...to myślę, że trzeba się piąć po tej drabinie. Np. ze sprzedawcy próbować zostać managerem. Myślę, że to jest ta ścieżka - dodała.
Miałam w swoim życiu więcej, niż jeden etat. To jest ciężkie, to jest męczące. To jest pełne wyrzeczeń, ale trzeba podjąć pewną decyzję. Wydaje mi się, że zawsze można coś zrobić. Nie siedzieć, nie mówić: 'O Boże, nic nie mogę'
- wtrąciła z kolei druga zagadnięta rozmówczyni.
Niektórzy jednak byli zdania, że lepiej trzymać się jednego, pewnego zajęcia. - Najlepiej mieć jedną pracę, a dobrą - mówił jeden z przechodniów. - Więc znaleźć sobie na rynku pracy taką, żeby nie trzeba było ciągnąć kilku etatów. Bo po prostu można się zapędzić w tej pracy. Lepiej mieć jedną, satysfakcjonującą jeśli chodzi o wynagrodzenie - dodawał.
A jeszcze inni twierdzili, że trzeba udać się do przełożonego. - Lepiej walczyć o podwyżkę, niż pracę zmieniać, bo teraz jest ciężko. Oczywiście zależy, w jakim zawodzie - powiedział jeden z mieszkańców Warszawy. - Kto pracuje, ten żyje - dodał.
Niektórzy z napotkanych ludzi wybrali pracę na własny rachunek. - Jestem osobą samozatrudnioną. Miałem okazję pracować na etat. Nie wyobrażam sobie powrotu. Sumienie podpowiadało, to zmieniłam pracę - mówił jeden z rozmówców.
Jeśli to jest praca, którą lubię i wykonuję ją z pasji, to faktycznie idę do szefa po podwyżkę. Bo jednak chciałabym zostać w tym, co lubię. No ale jeśli nie ma takiej opcji, a sytuacja wymaga tego, że muszę mieć więcej pieniędzy, to jednak szukam innej pracy. Może po prostu w tej samej branży, gdzie dadzą mi troszeczkę więcej
- powiedziała z kolei jedna z uczestniczek sondy.
Źródło: Kobieta.gazeta.pl