W ramach programu "Laptop dla ucznia" sprzęt elektroniczny miał zostać przekazany kilkuset tysiącom uczniów czwartych klas szkoły podstawowej. Ustawa o wsparciu rozwoju kompetencji cyfrowych uczniów i nauczycieli przewiduje, że wszystkie komputery zostaną przekazane szkołom do końca grudnia tego roku. Niektórzy już zdążyli je otrzymać, a wokół tego zapanowało niemałe zamieszanie. Czy rzeczywiście pomagają uczniom w nauce? Nie wszędzie wygląda to tak samo.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Gazeta Wyborcza postanowiła zapytać rodziców, do czego w rzeczywistości wykorzystywany jest sprzęt, który państwo przekazało w ręce uczniów. Wielu z nich przyznało, że w dużej mierze służy rozrywce. Jedna z mam twierdzi, że syn zalogował się na komputerze do różnych gier, do których wcześniej nie miał dostępu. Od tej pory ciężko jest go oderwać od ekranu, co prowadzi do licznych awantur w domu. Są też tacy rodzice, którzy otwarcie wyznają, że otrzymane laptopy po prostu leżą w tzw. kącie. Są traktowane jako rezerwowy sprzęt, jednakże dzieci korzystają z tego, który już wcześniej znajdował się w domu. Co ciekawe, pojawiły się nawet pomysły o przekazaniu laptopów innej osobie. Gdyby nie wygrawerowany orzełek, mógłby być to idealny prezent.
W tym roku wybieramy się aż na cztery komunie, w tym dwie to komunie naszych chrześniaków. Mąż zaczął przebąkiwać coś o tym, że może dać jednemu z dzieci ten rządowy laptop. Gdyby nie wygrawerowany orzełek, pewnie byśmy tak zrobili. Ale z orzełkiem nie wypada
- stwierdziła kolejna z mam. Wygląda na to, że kreatywność rodziców ma się dobrze, ponieważ pomysłów na spożytkowanie pomocy od państwa jest naprawdę sporo.
Jak informuje portal Gazeta.pl, w internecie można znaleźć wiele informacji na temat tego, co faktycznie dzieje się z laptopami dla czwartoklasistów. Niektórzy rodzice poszli o krok dalej i zaczęli myśleć o sprzedaży sprzętu elektronicznego, jednak tutaj również największym problemem jest widniejący na nim orzełek. Ten zdradza pochodzenie komputera, co nie wszystkim jest na rękę. Pojawiły się nawet głosy o różnych próbach usunięcia oznaczenia. Byli i tacy, którzy zdecydowali się na wymianę całej obudowy, a co więcej, chwalili się swoim osiągnięciem w mediach społecznościowych.