Niedawne incydenty na granicy Korei Północnej i Południowej oraz pogłoski o chorobie Kim Dzong-Ila sprawiły, że o KRLD ostatnio jest głośno. Potencjalna zmiana władzy w państwie totalitarnym daje nadzieję na zmianę losu mieszkańców - dyktatura zaczyna pozwalać na drobne przejawy liberalizmu. Pojawiają się zagraniczni inwestorzy, pozwolenia na transport prywatny. Powoli zwiększa się ruch turystyczny. Czy jest to zasługa syna tyrana - Kim Dzong Una?
Co to oznacza dla zwykłego człowieka?
Niestety, w Pjongjangu (znanym w Polsce także jako Phenian - z powodu błędnej transkrypcji tej nazwy w języku rosyjskim) nie sposób się tego od nikogo dowiedzieć. Wszystkie wycieczki - a także wizyty zagraniczne) są obsługiwane przez dwuosobowy zespół: płynnie mówiącego w języku gości przewodnika i 'ochroniarza' - agenta bezpieki. Nie pomaga to w nawiązywaniu kontaktów z miejscowymi. Jeżeli turyści poruszają się metrem - mają wydzielony prywatny wagon. Resztę miasta mogą zobaczyć głównie z okien samochodu.
Robienie zdjęć w stolicy KRLD jest dozwolone tylko w niektórych miejscach. Jeżeli robi się dla kogoś wyjątek, to dla delegacji zagranicznych i dyplomatów. Udało nam się dotrzeć do materiału zarejestrowanego w czasie dwóch takich wypraw - w ich trakcie sfotografowane zostały m.in sceny z życia codziennego w Pjongjangu.
Wizyty odbyły się w grudniu 2009 i 2010 roku, a zdjęcia wykonali pracownicy Instytutu Ekonomii Korei . Jak sami zaznaczają, w niektórych miejscach aparaty były im odbierane, jednak nadal jest to obecnie najbardziej obszerny materiał zdjęciowy ze stolicy KRLD.
Ścisłe centrum Pjongjangu w roku 2009. (fot. Wikimedia Commons)
Tak wyglądała panorama Pjongjangu trochę ponad rok temu. Najnowsze fotografie pokazują, że stolica zdążyła się od tego czasu zmienić. Część mieszkańców zaczęła wreszcie korzystać z odrobiny nowoczesności oferowanej przez reżim - na ulicach widać (kilka lat temu było to niespotykane) więcej samochodów, w tym nowe terenówki sprowadzane z Chin. Powstaje nowe budownictwo mieszkaniowe, pojawiła się też prymitywna forma transportu prywatnego ( foto>> ).
Mimo tego, nadal większość ludzi porusza się po mieście piechotą. Do wyboru mają: trolejbusy ( foto>> ) których używanie grozi porażeniem prądem , przepełnione tramwaje ( foto>> ) z lat '60 i '70 oraz całkiem porządne, lecz krótkie metro (dwie linie metra w Pjongjangu łącznie są krótsze i mają mniej stacji niż metro warszawskie).
Jak cię widzą, tak cię piszą
Wygląda na to, że to jedna z najważniejszych zasad obowiązujących w Pjongjangu. Odmalowanie ścian zewnętrznych ( foto>> ) pozwala na zachowanie twarzy przed turystami , oszczędzając im jednocześnie widoku zrujnowanych blokowisk. Chyba, że odwiedzą w trakcie swojej wycieczki Hotel Koryo ( foto>> ) i restaurację znajdującą się na 45 piętrze konstrukcji.
Monumentalny hotel Koryo. (fot. KEI)
Miejsce to jest swoistym symbolem północnokoreańskiego przepychu: wejście do lobby jest zdobione dziełami sztuki, wyłożone marmurem i kamieniami szlachetnymi, m.in jadeitem. Wnętrza są wypełnione mozaikami przedstawiającymi tradycyjną sztukę koreańską. Budynek wieńczą dwie obrotowe restauracje ( foto>> ), z których - nikt nie wie dlaczego - działa tylko jedna.
Największym (dosłownie i w przenośni) symbolem reżimu jest Hotel Ryugyong ( foto>> ), pokazujący światu jak niewydolne ekonomicznie jest państwo Kima. Budowę wieżowca rozpoczęto w 1987 roku, lecz od 1992 roku pozostawał on w stanie surowym.
Z lewej: wieżowiec w latach '90. Obok: hotel obecnie, zdjęcie z Hotelu Koryo. (fot. KEI)
Jednym z wielkich sukcesów Kim Dzong Ila było zaproszenie do KRLD zagranicznego inwestora (Orascom Construction Industries), który zdecydował się na dokończenie hotelu. Otwarcie 330-metrowego kolosa jest planowane na rok 2012. Już teraz jego błyszczące w słońcu szklane ściany są widoczne z wsi i miasteczek znajdujących się pod Pjongjangiem.
Miasto nieustających kontrastów
Phenian jest budowany według spektakularnego architektonicznego planu. Nikt jednak nie wie, komu ten plan ma służyć - szerokie aleje pomiędzy osiedlami są praktycznie puste a po rozległych placach spacerują co najwyżej żołnierze. Tuż obok odrapanych blokowisk stawiane są nowoczesne budynki ( foto>> ) projektowane przez architektów wyuczonych m.in w Szanghaju. Choć metro jest wykończone w stylu moskiewskim ( foto>> ), większość mieszkańców porusza się pieszo lub na rowerze.
Tak według władz KRLD będzie niebawem wyglądał Pjongjang. Hotel Ryugyong góruje nad centrum. (fot. KEI)
Pjongjang jest kolejnym idealnym projektem wymyślonym przez reżim. Jeżeli rzeczywistość próbuje ten plan w jakikolwiek sposób zweryfikować, Kim Dzong Il zaprzecza rzeczywistości. Nie bez sukcesów - powszechnie wiadomo, że z okazji jego urodzin zdarzają się w Korei cuda , a on sam ma doprowadzić do światowego pokoju i rychłego zjednoczenia dwóch państw. Obywatela nie mogą zatem zdziwić słowa, zapewniające o dynamicznym rozwoju stolicy.
ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ STOLICY KOREI PÓŁNOCNEJ >>>
Oczywiście, pod miastem jest jeszcze gorzej ( foto>> ). Ale nie trzeba wyjeżdżać tak daleko, aby uświadczyć nędzy panującej w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej - blokowiska straszące wybitymi szybami ( foto>> ), odpadającym tynkiem i daleko idącą korozją betonu to tutaj norma.
Czy w Pjongjangu da się żyć?
Oczywiście, że tak. Choć niestety widać, że jest to życie na bardzo niskim poziomie. Obywatele traktowani są tak jak w ZSRR za czasów Stalina: podróżują odrapaną komunikacją miejską, mieszkają w rozpadających się budynkach, doświadczają biedy. Zawdzięczają to głównie rozbuchanym ambicjom reżimu, utrzymującego 3-milionową armię i dokładającego pieniądze do gigantycznych projektów pokroju Ryugyong czy Koryo.
Droga na lotnisko nagrana przez pracowników KEI. Muzyka w tle była włączana za każdym razem, gdy wsiadali do taksówki.
Obywatelom KRLD pozostaje nadzieja, że po śmierci Kima jego następca będzie starał się wdrożyć więcej liberalnych reform. Tyle, że nie wiadomo, czy te reformy go w ogóle zainteresują. W świetle ostatnich napięć pomiędzy państwami koreańskimi trudno wyobrazić sobie szybki demontaż tego najpilniej strzeżonego reżimu na świecie. Powtórka z Egiptu? Nie przewidujemy.
Za zdjęcia i część materiałów serdecznie dziękujemy Instytutowi Ekonomii Korei (KEI).