Nie mówi po arabsku, średnio (na początku w ogóle) posługuje się karabinem, paraduje w trampkach firmy Converse i rzucającym się w oczy niebieskim podkoszulku. Chris Jeon - 21-letni student matematyki z Los Angeles - stwierdził, że marzą mu się "obłędne wakacje". Wpadł więc na genialny, w swoim odczuciu, pomysł.
- Pomyślałem, że spoko będzie przyłączyć się do powstańców - powiedział wydawanemu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich "The National".
I jak wymyślił, tak zrobił. Za 800 dolarów kupił bilet na samolot do Kairu, stamtąd złapał pociąg do Aleksandrii, skąd autobusami dotarł w końcu do Bengazi. Nie minęło wiele czasu, a chłopak dostał do ręki karabin i teraz wraz ze swoimi nowo poznanymi kolegami walczy przeciwko zwolennikom Kaddafiego na linii frontu w Al Nawfaliyah.
Póki co jest bardzo zadowolony ze swojej decyzji.
- Nie wydałem nawet dolara - zdradził korespondentowi gazety i wyjaśnił, że nocuje u przyjaznych ludzi, którzy również go karmią.
Chris najwidoczniej zrobił pozytywne wrażenie na powstańcach. Stał się ich maskotką i otrzymał nawet własne arabskie imię - Ahmed Maghrabi Saidi Barga. Czasami tylko zabierają mu karabin, żeby nikomu nie zrobił krzywdy.
Jest tylko jeden problem - jego rodzice nie mają pojęcia, gdzie ich 21-letni syn spędza wakacje.
- Cokolwiek zrobisz, nie mów moim rodzicom - powiedział dziennikarzowi. - Oni nie mają pojęcia, że tu jestem.
W pewnym momencie chyba będzie musiał im powiedzieć. Chłopak zdradził, że nie kupił biletu na powrót, bo... się nie opłacało.
- Jeśli mnie złapią albo cokolwiek, nie chciałem wyrzucać kolejnych 800 dolarów - powiedział.
Logiczne myślenie jak na matematyka przystało.
Afera w Hollywood: 51-letni aktor poślubił 16-latkę. "Ona nawet nie może głosować" >>>