Na nowojorski Brooklyn padł cień. W dzielnicy odnotowano kilka ataków na kobiety, więc policja mocno wzięła to sobie do serca i funkcjonariusze wyszli na ulicę, by dawać mieszkankom złote rady. Panie jednak nie doceniły inicjatywy. Wręcz przeciwnie - większość jest oburzona. Dlaczego?
Otóż policjanci dają kobietom jasno do zrozumienia, że obecnie nie powinny nosić spódnic i sukienek, ponieważ w ten sposób prowokują nieschwytanego dotąd sprawcę.
Jedną z zaczepionych kobiet była Lauren, która w krótkich spodenkach i koszulce wracała z treningu. Wtem na jej drodze pojawił się funkcjonariusz, który zatrzymał ją i dwie inne kobiety mające na sobie sukienki.
- Wskazał na moje ubranie i zapytał: "Nie sądzisz, że twoje szorty są za krótkie?" - powiedziała Wall Street Journal. - Później wskazał na ich sukienki i zasugerował, że za dużo odsłaniają.
Oczywiście panie są zdania, że mogą nosić co chcą i policja nie powinna im sugerować, że w spódnicy z miejsca stają się potencjalną ofiarą przestępcy. Lokalna grupa Safe Slope, której celem jest chronienie mieszkańców Brooklynu, uważa podobnie.
- Według doniesień wszystkie dotychczasowo zaatakowane kobiety nosiły spódnice - mówi Jessica Silk, założycielka grupy. - Przekaz nie powinien mówić, że jeśli nie chcesz być zaatakowana, nie noś spódnicy. Przekaz powinien mówić: "Tu są sposoby, aby się bronić".
Nowojorska policja oczywiście się broni i zarzeka, że chciała dobrze. A wyszło jak zawsze.
Masz konto na Naszej Klasie? Dołącz do grupy Deseru i bądź na bieżąco >>>