Napadali na amiszów i obcinali im brody. Dlaczego? [ZDJĘCIA]

Historia jak z kryminału. Seryjni fryzjerzy zakradali się pod osłoną nocy, a w ich rękach lśniło ostrze nożyczek. Pogrążone we śnie ofiary nawet nie wiedziały co je czeka. Budziły się już bez tego, co dla każdego amisza najcenniejsze - włosów i brody.

Mała wioska Bergholz w stanie Ohio. W tej okolicy mieszka 120-osobowa społeczność amiszów dowodzona przez charyzmatycznego lidera, Sama Mulleta. To właśnie tutaj znajduje się siedziba szajki golarzy. Dwóch z nich to synowie Mulleta.

Trójka przestępców napadała na współwyznawców w innych miejscowościach. Ale co nimi kierowało? Ofiary napadów - zarówno mężczyźni jak i kobiety - po ostrzyżeniu słyszeli tylko okrzyk:

- Sam Mullet nas przysłał. Jesteśmy tu z powodów religijnych.

ZOBACZ ZDJĘCIA >>>

Jakie to powody? W 1995 roku drogi Mulleta i jego dawnej społeczności rozeszły się ze względu na różnice poglądów. Pomimo tego Mullet wciąż żywił urazę do swoich dawnych kolegów.

- Oni próbowali zmienić zasady naszego kościoła, próbowali dobrać nam się do gardeł i chcieli, byśmy robili, co każą, a my na to nie pozwolimy - mówi. - Wiemy, co zrobiliśmy i dlaczego to zrobiliśmy.

Mullet jest zniesmaczony, że w sprawę wmieszała się policja. Przedstawiciele prawa nie wykluczają kolejnych aresztowań, bo do podobnych incydentów dochodziło już we wrześniu. Chcą zadbać, żeby już nikomu nie spadł włos z głowy.

Masz konto na Naszej Klasie? Dołącz do grupy Deseru i bądź na bieżąco >>>

Rozebrani, przebrani, po prostu dziwni klienci Walmartu [ZDJĘCIA] >>

Więcej o: