Sprawa wcale nie jest błaha, bo w grę wchodzą także względy bezpieczeństwa. Berkowitz nie mógł usiąść (i zapiąć pasów) nawet w czasie startu i lądowania maszyny.
Mężczyzna opowiadał, że wszedł na pokład i ucieszył się, że miejsce obok niego jest wolne. Miłe zaskoczenie szybko ustąpiło szokowi, gdy na pokładzie pojawił się olbrzymi, spóźniony pasażer i skierował się prosto do rzędu zajmowanego przez Berkowitza.
- Mężczyzna z miejsca obok był tak wielki, że obydwa podłokietniki musiały być non stop podniesione. Zajmował cały swój fotel i co najmniej pół mojego - opowiada Arthur Berkowitz. Wszystkie inne miejsca w samolocie były zajęte, więc Arthur nie mógł się po prostu przesiąść. Musiał stać.
Załoga - mówi Berkowitz - starała się jak mogła i była bardzo miła, ale nic nie dało się zrobić. Błąd popełnił personel naziemny, który pozwolił otyłemu mężczyźnie wykupić tylko jedno miejsce.
Linie lotnicze US Airways przeprosiły za "niespełnienie oczekiwań" i zaoferowały Berkowitzowi warty 200 dolarów voucher. - To jakaś kpina. Za ten bilet zapłaciłem 800 dolarów - podkreśla pasażer. Co będzie dalej? Rzecz dzieje się w Stanach, więc bardzo możliwe, że skończy się w sądzie.
Samoloty: awaryjne lądowania, nieznośni pasażerowie, najpiękniejsze maszyny >>