Ron Piccirillo, malarz-amator i grafik twierdzi, że odkrył sens powstałego przed pięcioma stuleciami dzieła Leonarda da Vinci. Według jego interpretacji Mona Lisa jest alegorią zazdrości .
Na taki trop naprowadziło go odkrycie w tle obrazu zarysu trzech zwierzęcych sylwetek. Po przewróceniu go o 90 stopni zgodnie z ruchem wskazówek zegara na drugim planie doszukał się konturów głowy lwa, małpy oraz wołu.
Gdzie Leonardo ukrył zwierzęta? Zobacz>>>
- Najpierw zobaczyłem głowę lwa. Później dostrzegłem wołu i pomyślałem ''O mój Boże!''. Wtedy zdałem sobie sprawę, że trafiłem na coś wielkiego. Tego właśnie szukałem - opowiada Piccirillo.
Następnym krokiem było odszukanie w pismach Leonarda miejsca, w którym wspominałby jednocześnie o wszystkich trzech zwierzętach. Po przewertowaniu jego dzienników znalazł ustęp, w którym artysta pisał nie tylko o lwie, małpie i wołu, ale także o mule!
Na obrazie musi więc być ukryty także muł. Gdzie? Tutaj:
Te znaleziska dodały Ronowi odwagi do kolejnych poszukiwań i wyostrzyły wzrok. Kolejnym odkryciem był ukryty za plecami Mony Lisy wąż:
Właśnie dzięki wężowi Piccirillo zrozumiał, że Mona Lisa jest dziełem o zazdrości. Wąż bowiem pojawia się we fragmencie pism malarza opisującym jak namalować zazdrość:
- Zazdrość musi być przedstawiona przez skierowany ku niebu wzgardliwy ruch rąk, ponieważ gdyby mogła, użyłaby swojej mocy przeciwko Bogu. Niech jej twarz będzie przysłonięta fałszywą maską sprawiedliwości [...] Namaluj jej serce pożerane przez węża.''
Nie czujecie się przekonani? Nie martwcie się, teorii Piccirillego nie zrozumieli także zawodowi historycy sztuki. Całość toku rozumowania można prześledzić na tym wideo: