Co stoi za tą diametralną zmianą? Historia zaczęła się w styczniu tego roku, gdy pozwał Guez pozwał izraelskiego przedstawiciela Facebooka za nieuzasadnioną odmowę przywrócenia ''zhakowanego'' konta.
Do kolejnego starcia między Guezem a Facebookiem doszło w październiku. Guez otworzył Like Store, sklep sprzedający firmom ''lajki'' dla ich fanowskich profili. Jego działalność łamała regulamin Facebooka, portal społecznościowy zagroził więc Guezowi sądem i zażądał, by zamknął swoją firmę oraz nigdy więcej nie korzystał z ich stron.
Drugi Mark Zuckerberg mieszka w Izrealu. Tu są dowody>>>
Guez nie tylko nie zastosował się do próśb i gróźb (nadal
), ale przeszedł do kontrataku. 7. grudnia udał się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, by złożyć podanie o zmianę nazwiska. Po chwili wahania urzędnicy przyjęli jego prośbę. Teraz zgodnie z izraelskim prawem Mark Zuckerberg nie będzie mógł zmienić swojego nazwiska przez co najmniej 7 lat.
Tydzień po tej operacji, przyszedł kolejny list od Facebooka w sprawie firmy sprzedającej ''lajki'' - znów z groźbą złożenia pozwu. Zuckerberg oczywiście nie zamierza się poddać i czeka na konfrontację. Swoje racje uzasadnił w mailu do Huffington Post:
Chciałem, żeby musieli stawić czoła sądzeniu się z ''Markiem Zuckerbergiem''. Chodziło o to, by pokazać, że skoro tylko ''Mark Zuckerberg'' może sprzedawać lajki, to w takim razie ja jestem ''Markiem Zuckerbergiem''.
Czy takie rozumowanie trafi do przekonania przysięgłych? Przekonamy się już niedługo.