Północnokoreańskie media podały, że Kim Dzong Il umierał na zawał serca "w stanie wielkiego napięcia umysłowego i fizycznego", co natychmiast odbiło się na aurze . Cudowny wpływ dyktatora na pogodę był często podkreślany w państwowej propagandzie.
W momencie jego zgonu temperatura w Korei Północnej (przynajmniej według reżimowej telewizji) była od 4 do 7 stopni Celsjusza niższa niż zazwyczaj, a morze było wyjątkowo niespokojne . Wzburzone fale osiągały do 3 metrów wysokości, a wiatr wiał z prędkością 15 m/s.
Na jednym z najbardziej znanych jezior lód pękał tak głośno, że "niemal poruszyło się Niebo i Ziemia" - podała koreańska agencja KCNA i dodała, że nad szczytem pewnej czczonej góry pojawiła się też tajemnicza poświata .
Dane pogodowe mają być podobno potwierdzeniem na to, że nawet przyroda opłakuje śmierć Kima . Cóż, nam ciężko to w obiektywny sposób ocenić. Ale podejrzewamy, że formacja geologiczna jaką jest Półwysep Koreański nie przejęła się szczególnie jego nieobecnością.
Godzilla, króliki olbrzymy i miasto widmo, czyli czego nie wiecie o Kim Dzong Ilu >>