Gdy strażacy przyjechali na miejsce, drapieżny kot wciąż spokojnie wylegiwał się na gzymsie. Zdawał się w ogóle nie przejmować okrążającymi go radiowozami, nie drgnął nawet wtedy, gdy strażacy zaczęli się zbliżać do niego na wysięgniku.
Wtedy policjanci zrozumieli, że coś tu jest nie w porządku. Tygrys był wypchany.
Nie ustalono do tej pory, jak zwierzę znalazło się na dachu, kto je tam umieścił i po co. Wiadomo jedynie, że zostanie usunięte, aby przejeżdżających opodal kierowców nie narażać na zawał serca.
PETA wypuszcza znaczki ze sławami. Co je łączy? Nie chodzi o futra... [FOTO] >>