Ich zdaniem, wygląd ran wyklucza możliwość tego, że ryby zostały okaleczone przez inne zwierzęta. Przypominają one ślady po oparzeniach żrącą substancją, sączy się z nich krew. Jeden z wędkarzy - pan Robert - twierdzi, że wyglądały tak aż cztery z dziewięciu złowionych ryb.
Szyprowie z Władysławowa podejrzewają, że za oparzeniami może stać broń chemiczna zatopiona na dnie morza. Być może skorodowana beczka z iperytem? Inną możliwością jest to, że ławica wpłynęła na plamę toksycznej substancji wypływającej z któregoś ze statków.
Andrzej Baczewski, okręgowy inspektor rybołówstwa morskiego w Gdyni, uważa, że trudno na ten moment stwierdzić, co dzieje się z dorszami. Uspokaja jednak, że kilka-kilkanaście dziwnie wyglądających sztuk nie musi oznaczać katastrofy , a jedynie zwyczajny wypadek. A takie zdarzają się wszędzie.
Źródło: Dziennik Bałtycki
Chiński gangster zgubił komórkę. Znaleźli ją, zgrali zdjęcia i wrzucili do sieci [FOTO] >>