Ważący 74 kilogramy pyton został określony przez dr Kirsten Hart - kierującą ekipą, która schwytała węża - mianem "bestii".
Samicę odkryto w marcu, gdy spotkała się z "wężem-Judaszem" - osobnikiem wyposażonym przez naukowców w urządzenie lokalizujące , służące zbieraniu informacji o trasach jego wędrówek. Natychmiast zabrano ją na Uniwersytet, gdzie badacze zdecydowali o operacyjnym wszczepieniu jej nadajnika GPS, dwóch urządzeń radiowych oraz prostego wykrywacza ruchu. Następnie wypuszczono ją z powrotem w dzicz.
Pytony birmańskie stanowią spory problem w Parku Narodowym Everglades. Gatunek ten został przywleczony na Florydę przez kolekcjonerów dzikich zwierząt, którzy po znudzeniu się nową "zabawką" wypuszczali je na mokradła. Okazało się, że węże świetnie sobie tam radzą, tępiąc przy okazji naturalnie występujące tam zwierzęta - m.in oposy, szopy i rysie. Znany jest też przypadek walki z aligatorem.
Po 38 dniach zbierania informacji dla naukowców, pyton został ponownie schwytany. Stwierdzono, że stanowi zbyt duże zagrożenie dla ekosystemu. Uśpiono go, a później przeprowadzono sekcję zwłok. Właśnie wtedy odkryto 87 jaj, które samica nosiła w sobie, co tylko potwierdziło obawy naukowców dotyczące inwazyjności gatunku.
17 fotografii, które robią wodę z mózgu. Co się na nich dzieje? [ZDJĘCIA] >>>