Jak wynika z dochodzenia przeprowadzonego przez przedsiębiorców, za nietypowy kolor miodu odpowiada pobliska biogazownia Agrivalor, przetwarzająca okoliczne odpady, m.in. nienadające się do spożycia słodycze z fabryki Marsa. Według nich, głównymi "winowajcami" są cukierki M&M's.
Znajdujący się 4 kilometry od miasta zakład już zapowiedział, że słodkie odpady będą przetrzymywane w zamkniętej hali. Ponadto, kierownictwo zleciło dokładne oczyszczenie wszystkich kontenerów w których trzymane były M&M'sy.
Pszczelarze są jednak niepocieszeni. Jak do tej pory, zarówno mroźna zima jak i zjawisko wymierania pszczół sprawiło, że ich interes znalazł się na granicy rentowności. Do tego dochodzi miód, który - choć jadalny - nie nadaje się do sprzedaży przez swoją barwę.
Rzecznik Marsa nie zdecydował się na skomentowanie sprawy.