Heather - 50-letnia wdowa po panu Sewellu - twierdzi, że swojego męża poznałaby wszędzie. Jej zdaniem "twarz" widoczna na zdjęciu jest niezwykle podobna do zmarłego 17 lat wcześniej Terry'ego Sewella.
Początkowo Heather nie chciała wierzyć w to, że pojawił się w kościele. Ale dowody były jednoznaczne:
Terry miał pociągłą twarz, tak samo jak duch z kościoła. Zgadza się też fryzura oraz wzrost. Jestem dość przesądna, ale w tym przypadku każdy wyciągnąłby podobne wnioski. Wierzę to, że jest wiele rzeczy, których jeszcze nie zbadaliśmy i nie potrafimy wyjaśnić.
Dodaje też, że w kościele nie zauważyła twarzy swojego zmarłego męża.
Po powrocie ze chrztu poszłam do pubu z rodziną. W pewnym momencie ktoś zauważył to na Facebooku i pokazał mi zdjęcie. Byłam w szoku.
W kościele Świętego Marcina w Canterbury do tej pory nie widziano żadnych duchów, a już zwłaszcza takich, które ukazywałyby się na zdjęciach wykonanych telefonem komórkowym. Jest to więc wyjątkowo zagadkowe zjawisko.