Na tej podstawie ustalili, że włamywacz najpewniej próbował wejść przez dach, ale spadł i w rezultacie zwymiotował. Ale dwa fakty przeczyły tej teorii. Po pierwsze, choć w sklepie panował bałagan, to nic z niego nie zniknęło. Po drugie, nie wiadomo było jak złodziejowi udało się uciec z miejsca zbrodni.
Po gruntownym przeszukaniu sklepu, okazało się, że włamywaczem był pyton o długości 5,7 metra i wadze 17 kilogramów. Jego głowa była wielkości głowy małego psa.
Sierżant Don Auld z policji stanu Queensland skomentował sprawę krótko:
Odkryliśmy, że domniemanym włamywaczem był pyton. Wezwaliśmy profesjonalistę, który złapał węża i wypuścił go na pobliskie mokradła.