Każdy, kto wykonywał kiedykolwiek pracę wymagającą ciągłego stania wie, że to bardzo męczące. Doskonale rozumieli to pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej "Ergo" w Pawłowie Trzebnickim, którzy znalezioną na śmietniku skórzaną sofę podarowali trzem prostytutkom stacjonującym w przydrożnym lasku.
Niestety, ten gest miłosierdzia wobec bliźniego nie spotkał się z powszechnym poparciem mieszkańców i samorządu. Natychmiast pojawiły się głosy, że czyn nosi znamiona promowania nierządu.
- Jeszcze tego brakuje, żeby im przywieźli tutaj łóżko i urządzili sypialnię! To jest promowanie tych pań, a robią to pracownicy gminnej spółki - oburzała się radna trzebnickiej rady powiatu.
- One potrafią zmieniać majtki na widoku - zapewniła Gazetę Wrocławską anonimowa mieszkanka gminy.
Nieco więcej wyrozumiałości wykazał wiceburmistrz Trzebnicy Jerzy Trela, który stwierdził, że paniom sofa się należy - w końcu są cały dzień na nogach. Jego słowa wywołały jednak takie oburzenie, że szybko się z tego wycofał i zarządził konfiskatę mebla. Zapewnił, że nie miał zamiaru propagować nierządu, a jego komentarz miał tylko na celu rozładowanie atmosfery. No cóż, chyba mu nie wyszło.
Tymczasem sprawcy dobrego uczynku trafili na dywanik do prezesa TZGK "Ergo". Ten także okazał się nieczuły na ludzka krzywdę.
-Jesteśmy po to, żeby realizować zadania gminy, a nie udawać dżentelmenów, którzy w trosce o nogi tych pań podarowują im starą sofę - wyjaśnił.
Same zainteresowane nie bardzo przejęły się całym zamieszaniem. Jak argumentują - nie robią nikomu nic złego, a przy drodze może stać każdy. Co do tego ostatniego - trudno odmówić im słuszności. Jeżeli chodzi o utratę sofy, nie odczuły jej zbyt boleśnie. - Radzimy sobie bez niej doskonale - zapewniły. Los sofy jest nieznany.
Więcej na ten temat w Gazecie Wrocławskiej