Do zdarzenia doszło w miejscowości Mostardas na południu Brazylii. 17-miesięczny Lorenzo bawił się grzecznie w ogrodzie z psem. Nic nie wskazywało, że może znaleźć się w niebezpieczeństwie - opowiada matka chłopca Jaine Ferreira Figueira serwisowi G1 .
Nagle chłopiec wbiegł do domu. Na twarzy i rękach miał krew, a w ustach trzymał martwego węża. Rodzice błyskawicznie zawieźli go do szpitala. Zabrali ze sobą truchło gada.
Lekarze zbadali Lorenza i orzekli, że mały jest cały i zdrów. Miał sporo szczęścia - okazało się, że wąż, który go zaatakował to żararaka, jeden z najniebezpieczniejszych gatunków w Ameryce Południowej.
Żararaki są wyjątkowo agresywne, szacuje się, że odpowiadają za ponad 80 proc. wszystkich ukąszeń w Brazylii. Co dziesiąta z ich ofiar umiera, jeśli nie uda się podać na czas surowicy.
Państwo Figueira początkowo sądzili, że węża zabił pies, ale według lekarzy prawdopodobnie to Lorenzo zagryzł żarakakę.
- Gryzł tuż przy głowie, dzięki czemu unieruchomił gada. To był instynkt samoobrony. Ale możliwe też, że chłopiec wziął węża za zabawkę - tłumaczy doktor Gilmar Carteri.