- To bardzo mało uczęszczany region. Mężczyznę znaleźliśmy tylko dlatego, że przypadkowy rybak usłyszał jego wołanie o pomoc - stwierdziła policja. Samochód 42-letniego kierowcy spadł z 70-metrowego klifu i rozbił się na skałach.
Mężczyznę znaleziono w pobliżu wraku. - Musiał wypaść, zanim samochód się zatrzymał. Inaczej nie miałby żadnych szans - podkreślali funkcjonariusze. Kiedy go znaleziono, 42-latek był przytomny i pytał o ukochanego psa, z którym podróżował. - Zwierzaka nie było nigdzie w pobliżu, więc założyliśmy najgorsze - opowiadali ratownicy. Zrozpaczony mężczyzna ze złamaniami obydwu nóg trafił do szpitala.
Pies o imieniu Zin Zan odnalazł się jeszcze tego samego dnia. Okazało się, że znalazł drogę do domu i czekał na pana pod stołem na werandzie. Był przerażony, ale cały i zdrowy.