Prezydent "chamem"? Bralczyk: To nie do pomyślenia
Musimy przyznać, że cieszyliśmy się z przycichnięcia burzy po opublikowaniu zapisu rozmowy ministra Radosława Sikorskiego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego , po której Sikorski miał powiedzieć do Anny Fotygi:- Można być prezydentem, ale można być też chamem . Nie było dane nam jednak odpocząć. Do akcji wkroczył niezawodny poseł PO Janusz Palikot , który w TVN24 powiedział, że "uważa Prezydenta za chama".
Nie mogliśmy przeoczyć, że znowu w mediach pojawił się "cham". Czy to nowa jakość debaty politycznej? A może politykom zabrakło już słów?
Bralczyk: To po chamsku nazwać kogoś chamem
Krzysztof Daukszewicz uważa, że poseł Palikot "ma odwagę powiedzieć to, co wielu polityków myśli po cichu. Dla satyryka nie może być mowy o objęciu Prezydenta taryfą ulgową: - Prezydent często się zachowuje niestosownie, przekręca nazwiska, nie pamięta z kim rozmawia.
Zapytany czy nadanie głowie państwa miana "chama" jest na miejscu, Daukszewicz odpowiada, że niekoniecznie, ale "coś w tym, co mówi poseł Palikot jest". Według artysty, słowo "cham" to po prostu wyrażenie poglądu . Daukszewicz stawia znak równości pomiędzy treścią różnych wypowiedzi obu polityków: - Palikot trzepie jęzorem i jest impulsywny, ale Prezydent jest taki sam.
W rozmowie z TOK FM literaturoznawca Anna Nasiłowska zwraca uwagę, że nasze ulubione ostatnio słowo stosunkowo późno, bo w drugiej połowie XX wieku, nabrało negatywnego zabarwienia. Obecnie "cham" oznacza osobę źle wychowaną , natomiast kiedyś tak po prostu określano osoby pochodzenia chłopskiego.
Nasza hipoteza jest taka: Być może politycy są tak dobrze wykształceni , że chcąc popisać się erudycją używają słowa "cham" w jego staropolskim znaczeniu?
Zrób Deser na wakacje! Wyślij nam śmieszne wakacyjne zdjęcia, dowcipy i dziwaczne nazwy miejscowości. Napisz na deser_na_wakacje@gazeta.pl i weź udział w naszym letnim plebiscycie.