Ohydny smród siarki i wielka śliwa pod okiem - takie są skutki ataku. A miał to być taki spokojny dzień... Upalne przedpołudnie, cisza, spokój i świergot ptaków za oknem. Mieszkanie wysprzątane do połysku - odpowiednia pora na chwilę relaksu.
Pani Krystyna wzięła do ręki ulubioną książkę i usiadła przy stole, na którym ''pysznił się powód jej szczególnej dumy'', czyli koszyk z pisankami . Jak co roku, jako ozdoba stał tak od Wielkanocy. I wtedy stało się...
Najpierw rozdzierający huk, a po chwili ''ohydny smród siarki'' i dotkliwy ból w oku. Pani Krystyna w pierwszej chwili sądziła, że ktoś do niej strzela. - Ale to nie był snajper. Podstępnym wrogiem było wielkanocne jajo - wyjaśnia czytelnikom ''Fakt''.
Dowodem na to jest śmierdząca breja rozbryzgana na stole i koszyczek, jak po wybuchu granatu. O pomoc w wyjaśnieniu zdarzenia gazeta zwróciła się także do specjalistów. - Wszystko przez to, że w długo przechowywanych jajkach gromadzi się siarkowodór - tłumaczy Jerzy Karpiński, gdański lekarz wojewódzki.
I wszystko jasne. Pani Krystynie współczujemy, a czytelników przestrzegamy przed eksplodującymi jajkami . Bo nigdy nie wiesz, kiedy pisanka wybuchnie ci w twarz...
Zrób Deser na wakacje! Wyślij nam śmieszne wakacyjne zdjęcia, dowcipy i dziwaczne nazwy miejscowości. Napisz na deser_na_wakacje@gazeta.pl i weź udział w naszym letnim plebiscycie.