Szczęściarz z Auckland stawił się w kolekturze w sobotę wieczorem dosłownie dwie minuty przed zamknięciem, ale zdążył. - Moja żona cały tydzień dręczyła mnie, żebym kupił los, więc kiedy zobaczyłem szyld Lotto ... Pobiegłem sprintem, żeby dostać kupon przed zamknięciem - mówi mężczyzna w rozmowie z reporterem agencji AP.
- Byłem chyba ostatnim klientem tej nocy - dodaje. Szczęśliwy posiadacz zwycięskiego losu nie zgodził się na ujawnienie swoich danych. Wiadomo, że razem z żoną i dziećmi utrzymują się z jednej pensji. Ostatnie lata nie były łatwe dla młodego małżeństwa , ale kłopoty mają już z głowy. - Nigdy nie byłem taki szczęśliwy, słuchając marudzenia żony - stwierdził we wtorek Nowozelandczyk.
O wygranej dowiedział się również dzięki gderliwej małżonce, która wysłała go do sklepu po kiełbasę. Mężczyźnie zabrakło pieniędzy , więc postanowił sprawdzić, czy nie wygrał jakiejś drobnej sumy. - Nie mogłem uwierzyć, gdy powiedzieli mi, że zgarnąłem główną wygraną - opowiada.
Natomiast jego żona w pierwszej chwili myślała, że wygrali ''aż'' 4,2 tys. dolarów. - Gdy do niej dotarło, ile tego jest naprawdę, upadła na podłogę i powiedziała: ''ale ja chciałam tylko kiełbasę'' - ze śmiechem dodaje mężczyzna.
CZYTAJ TEŻ:
Pan Lotto odchodzi po 22 latach. Znudził się?
Wygrał na loterii 600 tys. i ukrył to przed żoną. Błąd, duży błąd...
Wygrali 1,4 mln: ''Znamy sposób na trafienie szóstki''
PRZYPOMINAMY O KONKURSIE! Wysyłaj nam śmieszne zdjęcia, historie i filmiki i wygrywaj nagrody!