Do południa wartość przyjętych zakładów totolotka przekroczyła 100 mln euro. - Szturm na trzecią największą w historii lotto kumulację trwa nieprzerwanie - powiedział rzecznik Lotto Klaus Sattler. Jak dodał, 24 tysiące punktów loterii dobrze radzi sobie z oblężeniem graczy; rzadko ustawiają się długie kolejki.
Swego szczęścia w Niemczech próbuje również wielu mieszkańców sąsiednich krajów; lokalne media donoszą, że w punktach lotto w regionach przygranicznych często słychać język polski. Możliwość wygrania 35 mln euro przyciąga również "lotto-turystów" z Czech, Austrii i Szwajcarii.
W relacji z kolektury w Goerlitz na granicy z Polską telewizja ZDF podała, że mieszkańcy przygranicznego miasta nie mają pretensji do licznych graczy z polskiego Zgorzelca, którzy chcieliby zgarnąć niemieckie miliony. "Dlaczego mieliby nie grać? Przecież kupując los, przynoszą nam dodatkowe dochody" - powiedział jeden z rozmówców ZDF w Goerlitz.
Szansa na rozbicie banku w Lotto jest niewielka: 1:140 milionów. Do wygranej pierwszej klasy, trzeba skreślić trafnie sześć z 49 cyfr oraz dodatkowo trafić na właściwą "superliczbę"; jest to ostatnia liczba numeru na kuponie do losowania. Ostatnio trzy razy z rzędu "superliczbą" było zero.
Po kupon totolotka sięgnął również niemiecki minister finansów Peer Steinbrueck, który od miesięcy jest na pierwszej linii frontu walki z kryzysem finansowym i recesją gospodarczą.