Przypominamy, że do niezwykłego lądowania doszło 15 stycznia. O godz. 15.27 Chesley ''Sully'' Sullenberger , pilot Airbusa A320 linii Airways ze 155 osobami na pokładzie, zdaje sobie sprawę, że oba silniki przestały działać.
Spokojnym głosem mówi kontrolerom, że w jego samolot uderzyły ptaki. Wkrótce okazuje się, że maszyna nie zdoła powrócić na lotnisko LaGuardia, z którego wystartowała, by lecieć do Karoliny Północnej.
Rozmowy między kontrolerami a pilotem są krótkie. - Będziemy w (na rzece) Hudson - to były ostatnie słowa cały czas spokojnego pilota przed mistrzowskim wodowaniem, dzięki któremu przeżyli wszyscy pasażerowie i załoga.
- Uderzyliśmy w ptaki, straciliśmy ciąg w obu silnikach, zawracamy na LaGuardia - mówi Sullenberger o godz. 15.27. Minutę później staje się jasne, że powrót na lotnisko może się okazać niemożliwy. - Nie jestem pewien, czy zdołamy dotrzeć do jakiegoś pasa - ostrzega pilot . Kontrolerzy sugerują lądowanie w pobliskim Teterboro w stanie New Jersey. - Nie damy rady- stwierdza pilot minutę później.
Cytowane już "Będziemy w Hudson" pilot wypowiedział niespełna trzy minuty po zderzeniu z ptakami. Po wodowaniu kapitan Chesley Sullenberger opuścił samolot jako ostatni, po dwukrotnym sprawdzeniu, że wszyscy zostali ewakuowani.
Eksperci federalnego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) potwierdzili w środę, że w obu silnikach Airbusa znaleziono szczątki ptaków.
ZOBACZ TEŻ:
Bohaterska załoga samolotu witana owacjami na Super Bowl - zdjęcia