Była minister jest kandydatką na ambasadora Polski przy ONZ . Wczoraj odpowiadała na pytania Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Jeżeli miałabym ją [politykę zagraniczną za rządów PiS - red] porównać z moją ukochaną muzyką klasyczną, to powiedziałabym, że to była taka grupa kameralna. W której zapewne Rostropowicz albo Paganini, jak państwo wolicie, siadł i grał w takiej grupie. Każdy miał jakiś swój instrument i na pewno każdy rezygnował z gwiazdorstwa na rzecz interesu Polski.
Co się z tym stało i dlaczego to budziło aż tak straszny opór ? Bo przecież usłyszeliście państwo życiorys człowieka, o którym się mówiło, że jest tłumokiem, kuchtą, idiotką i nie będę dalej cytować. To samo się próbuje cały czas mówić o premierze Kaczyńskim i o obecnej głowie państwa. Czy państwo nie zastanowiliście się, że taki układ, był układem, który mógł przeszkadzać bardzo wielu wywiadom na świecie ?
(...)
Czy moje mityczne , a tak naprawdę medialne cechy charakteru spowodują, że będę potrafiła wypełniać rolę ambasadora przy organizacji międzynarodowej? Jeszcze w czasach gdy część z państwa nie zajmowała się polityką zagraniczną, mi podlegała współpraca jedynej wtedy wolnej, polskiej organizacji jaką była ''Solidarność'', z instytucjami międzynarodowymi - wspominała była szefowa MSZ.
Wypełniałam ją w taki sposób, że po ośmiu latach przewodniczący Międzynarodowej Konfederacji Wolnych Związków Zawodowych spotkawszy mnie w Nairobi spytał się: Czy to ty jesteś legendarną Anną Fotygą ?
CZYTAJ TEŻ: