Obama bezlitośnie żartuje z...

W czasie kolacji Stowarzyszenia Korespondentów przy Białym Domu oberwało się wszystkim: Republikanom, Joe Bidenowi, administracji itd. Ale najbardziej Barack Obama zakpił z... samego siebie. 

Zgodnie z tradycją prezydent Stanów Zjednoczonych był gościem honorowym przyjęcia i, również zgodnie z tradycją, wygłosił serię ciętych żartów . Obama pokazał, że nie boi się śmiać z siebie - pisze serwis CNN.

Nie oszczędzał własnej administracji: - Chciałbym opowiedzieć o tym, co moja administracja planuje osiągnąć w ciągu następnych 100 dni. W ciągu następnych 100 dni zaprojektujemy, zbudujemy i otworzymy bibliotekę poświęconą moim pierwszym stu dniom.

I dalej, nawiązując do skandalu z Air Force One : - Sashy i Malii (córek Obamy) nie ma dziś wieczór z nami ponieważ mają szlaban. Nie można tak po prostu brać Air Force One, żeby przelecieć się nad Manhattanem, nieważne, czyim jesteś dzieckiem.

Obama obiecał również uczyć się NIE korzystać z telepromtera . W przeciwieństwie do Joe Bidena (znanego z wpadek językowych), który ma starać się korzystać z tego urządzenia. A mówiąc o Republikanach stwierdził, że "nie kwalifikują się do wsparcia finansowego".

Wspomniał też o ''nowym przyjacielu'' w Białym Domu: - Jest ciepły, milutki, lojalny, pełen entuzjazmu. Trzeba go tylko krótko trzymać na smyczy. Co chwila wyrywa się i pakuje się w kłopoty.

Nie mówił jednak o słynnym psie Bo , ale...: - Dosyć już o Joe Bidenie.

Nie zapomniał też o Hillary Clinton , swojej dawnej rywalce: - Nigdy nie byliśmy tak blisko jak dziś. Naprawdę, zaraz po powrocie z Meksyku przytuliła mnie mocno i stwierdziła, że powinienem sam tam pojechać.

A na koniec zapowiedział: - Wierzę, że moje kolejne 100 dni będzie tak pomyślne, że zakończę je w 72 dni. A 73. dnia odpocznę.

Zobacz też "wszystkie miny Baracka Obamy">>

POLECAMY:

Kaczor, czyli prezydent żartuje sam z siebie

Pawlak opowiada żarty po angielsku: Przez sawannę idą Chińczyk i...

Więcej o: