- Nie ma wytłumaczenia dla grubiańskiego zachowania. Wstydzę się tego, co się stało . Nie ma usprawiedliwienia - mówiła Fedak w TVN24. Minister wyjaśniała, że poszło o ustawę o podniesieniu świadczeń rodzinnych. - Sawicki zażartował sobie z mojej ustawy. A to jest dla mnie bardzo ważna ustawa - dodała.
- Trudno się dziwić minister Fedak, jeżeli waloryzacja jest na poziomie zero, jeżeli nie przechodzą jej propozycje, a przechodzą propozycje ministra finansów - tłumaczył wicepremier Pawlak swoją partyjną koleżankę. Ministra finansów nie było w pobliżu, więc oberwał biedny Marek Sawicki:
Pawlak tak bardzo bronił Fedak, że aż powiedział fraszkę Sztaudyngera. "Słowa wykwintne, słowa piękne bledną wobec prostego, które trafia w sedno". I rzeczywiście. W tym przypadku trafiony i zatopiony został Sawicki.